środa, 25 września 2013

"Córki swoich matek" - Joanna Miszczuk

Tytuł : "Córki swoich matek"
Autor : Joanna Miszczuk
Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Ilość stron: 447

W po dość długiej przerwie, autorka "Matek, żon, czarownic" oraz "Zalotnic i wiedźm" powraca z zwieńczającą trylogię częścią "Córki swoich matek". Z niecierpliwością czekałam na tą pozycję, ponieważ byłam niesamowicie ciekawa jak Joanna Miszczuk zakończy ciekawą historię Asi, głównej bohaterki oraz jak potoczą się dalsze losy jej antenatek.

Joanna Górecka jest w średnim wieku. Po dwóch nieszczęśliwych zwiążkach, wraz ze swoją dziesięcioletnią córką Kamilą, przeprowadza się do Berlina gdzie rozpoczyna nowe życie.  Dostaje tam dobrą pracę, poznaje nowych przjacół oraz kolejnego męzczynę, który okazuje się być tą jedyną, prawdziwą miłością.
Będąc jeszcze w rodzinnym Wrocławiu, Asia dowiaduje się o schedzie jaką obdarowały ją praprababki. Spadek zawiera wartościowe posiadłości na terenie Francji, pierścień "Miłości i przebaczenia" który towarzyszył jej prababkom od stuleci oraz najcenniejszy dar : pamiętniki, w których wyjątkowe protoplastki opisywały nie mniej fascynujące życie.
Wątki z życia bohaterki więc, są przeplatane historiami kobiet z jej rodu.

Zasadniczo, to nie wiem od czego zacząć, ponieważ "Córki swoich matek" okazały się koszmarnym gniotem. Zupełnie nie wiem co się stało z pasjonującą historią z dwóch pierwszych części, ale ostatnia zniesmaczyła mnie do granic możliości. Oczywiście, znalazłam w niej coś pozytywnego, ale o tym za chwilę.

Zacznę od kiepskiego tytułu, który na samym początku mnie rozśmieszył -"Córki swoich matek". Wiadomo, że każda córka ma jakąś matkę - wydaje się być wymyślony na siłę . Gdybym nie znała poprzenich części i zobaczyła go w księgarni, w życiu nie sięgnęłabym po tą pozycję.
Kolejną rzeczą o której muszę wspomnieć to infantylne, drętwe dialogi bohaterów które pierwotnie mają nas bawić a tylko przyprawiają o poczucie zażenowania. Podsumowując, to po prostu psują odbiór całej książki. Brnąć dalej, kolejną sprawą jaka rzuca się w oczy to rozwlekłe, nic nie wnoszące opisy i tak zwane "załatwianie spraw codziennych" na kartach powieści. Ja rozumiem, że autorka chciała stworzyć swojski i realistyczny klimat życia rozwódki po czterdziestce, ale opis planu remontu zawierający się na kilku stronach to gruba przesada.
Okropnie wynudziłam się przy tej książce. Nic nie poruszyło mnie tak, jak to miało miejsce przy czytaniu poprzednich części. Akcja książki właściwie kompletnie przewidywalna i już na samym początku powieści można było przewidzieć, jak się za kończy. O właśnie, zakończenie. Gdybym przeczytała tylko 2-3 ostanie rozdziały to nie byłabym ani zaskoczona ani zdumiona. W życiu Aśki nie zmieniło się wiele, z wyjątkiem kolejnego ślubu (który od samego początku był pewny). Nic więc gorszego nie mogło się trafić - zakończenie tak oczywiste, że aż mdłe.

Po tylu gorzkich słowach, przyszła pora na tą przyjemniejszą część. Pamiętniki oraz życie antenatek głównej bohaterki. Właściwie każdej z przedstawionych prababek żywota były fascynujące. Każda z kobiet była wyjątkowa i ich poczynania czytałam z wielkim zaangażowaniem. Tutaj nie brakowało zaskoczeń, nieoczwkiwanych ruchów bohaterek oraz pełnych emocji wydarzeń. Joanna Miszczuk świetnie wbiła się w realia epok, w których osadziła główne bohaterki. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że właśnie ta część książki była najlepszą jej stroną.

Kończąc, książka "Córki swoich matek" niestety mnie zawiodła. Mimo, iż odnalazłam jej pozytywną stronę, to moje ogólne wrażenie na jej temat jest negatywne. Jeśli czytaliście dwie poprzednie części, możecie się pokusić na "Córki swoich matek".  Ostrzegam jednak - możecie się zawieść.

OCENA: 4/10

Pozdrawiam, 
Marta

sobota, 21 września 2013

"Ona już nie wróci" - Hans Koppel

Tytuł : Ona już nie wróci
Autor : Hans Koppel
Wydawnictwo : Świat Książki
Ilość stron : 302

 Na książkę "Ona już nie wróci" trafiłam zupełnie przez przypadek. Podczas którejś z wizyt w księgarniach, w oczy najpierw rzuciła mi się okładka. Wzięłam książkę do ręki, przeczytałam imię i nazwisko autora (które zupełnie mi nic nie mówiło) a później tytuł. Okazało się, że to jedna z książek z najnowszej serii Świata Książek, "Granice Zła". Opis na tylnej okładce oraz sformułowanie "thriller psychologiczny" zaciekawił mnie do tego stopnia, że postanowiłam w nią zainwestować. Chcecie wiedzieć, co wyszło z tej znajomości? Jeśli tak, to zapraszam do dalszej części recenzji.

 Głównymi bohaterami książki jest zamożna rodzina Zettenbergów - Mike i Ylva oraz ich siedmioletnia córka Sanna. Małżeństwo głównych bohaterów nie jest do końca szczęśliwe i właściwie w żaden sposób nie przypomina bajki. Ylva ma nieposkromiona skłonność do obcych mężczyzn. Wiele razy zdradzała męża, po czym próbowali przejść do porządku dziennego. Nie trudno się domyślić, że każdy jej skok w bok tylko ich od siebie oddalał.
Pewnego dnia Ylva znika. Nie odbiera telefonów, nie daje znaku życia. Początkowo Mike wnioskuje, że znów go zdradziła i niewiernością usprawiedliwia jej zniknięcie. Jednak z upływem godzin, małżonek zaczyna się denerowoać. Alarmuje najbliższą przyjaciółkę Ylvy - Nour, znajomych, policję. Wydzwania do szpitali, w każde możliwe miejsce w którym mogłaby się znaleźć. Niestety żona wsiąkła jak kamień w wodę.
Nie mając żadnych wiarygodnych dowodów, policja właściwie jednogłośnie stwierdza, że to Mike zabił Ylvę, motywując się licznymi romansami żony.
Prawda jest jednak inna. Kobieta zostaje porwana. Znajduje się bardzo blisko swojego domu, w miejscu w którym jest notorycznie gwałcona i upokarzana.

Jednocześnie poznajemy kilku innych bohaterów, którzy początkowo nie mają większego związku ze sprawą. Uwielbiam takie zabiegi, ponieważ zmuszają do uważniejszego i bardziej wnikliwego czytania. Pod koniec powieści, wszystko zaczyna się klarować- jednak główna kwestia, będąca motorem napędowym całej książki wyjaśnia się w ostatnim rozdziale, już po punkcie kulminacyjnym trzonowej akcji, powodując u czytelnika tak zwany "efekt wow".

Właściwie jedyną rzeczą, do której mogę się doczepić pisząc recenzję "Ona już nie wróci", jest słaba kreacja bohaterów. Rzeczywiście, nacisk w tej powieści jest głównie nałożony na fabułę i zaskakujące zwroty akcji, ale brakowało mi bardziej kompletnych sylwetek bohaterów. Dla mnie byli bardzo "uproszczeni" w swoich myślach i zachowaniach, z łatwością mogłam przewidzieć jak dalej będą postępować.

Jak już wspomniałam, w powieści akcja cały czas przybiera na sile. Książkę wchłonęłam w kilka godzin, ponieważ nie pozwalała mi się oderwać od siebie. Wszystkie sceny przedstawione w "Ona już nie wróci" zostały świetnie skonstruowane - wprowadzają w pożądany nastrój grozy, niepewności i czasem zdezorientowania.

Pozycja Hansa Koppela ukazuje kilka problemów, którym warto się bliżej przyjrzeć. Po pierwsze zdrada małżeńska. Koppel pokazuje, jak może zniszczyć więzi między partnerami i sprawić, że mimo pozornej zgody prowadzi do autodestrukcji uczuć. Po drugie, chyba najbardziej alarmujący problem który w "Ona już nie wróci" znalazłam - nienawiść, chęć zemsty i związane z nimi nieetyczne, bestialskie zachowania. To właśnie na tym problemie koncentruje się prymarny "haczyk" książki i do tego się sprowadza punkt kulminacyjny akcji. Nie chcę spojlerować, więc nie napiszę zbyt wiele. Dalej - już troszkę mniejsza, jednak nadal znacząca materia : śledztwo policji. Autor pokazuje, jak zaniedbanie i powierzchowność funkcjonariuszy różnych służb może mieć znaczący, negatywny wpływ na finał rozstrzyganych spraw/problemów.

Podsumowując, "Ona już nie wróci" to książka która na pewno zapadnie mi na długo w pamięć. Dała mi dużo emocjonujących chwil, momentów wymagających większego skupienia a czasem wzruszenia i czystego ludzkiego współczucia. W podsumowaniu, nie mogę też nie wspomnieć o fantastycznej fabule i suspensie w jaki wprowadza nas autor. Pozycję Hansa Koppela polecam wszystkim lubującym się w powieściach psychologicznych, thrillerach i kryminałach.


OCENA : 9/10

Pozdrawiam,
Modliszka

czwartek, 19 września 2013

Stos #1

Dziś przybywam z debiutanckim stosikowym postem ;) Na przełomie kilku tygodniu uzbierałam kilka pozycji : 


1. Ken McClure - "Uzdrowiciel"
2. Asa Schwarz - "Arka Zabójców"
3. Zoran Drvenkar - "Sorry"
4. Susana Vallejo -PORTA COELI "Brama światów" i "Czarne żniwa".
5. Joanna Miszczuk - "Córki swoich matek"
6. Jo Nesbo - "Człowiek nietoperz" i "Karaluchy"
7. Robin Cook - "Polisa śmierci"
8. Hans Koppel - "Ona już nie wróci"

Czy któraś z pozycji zainteresowała Was szczególnie? Aktualnie jestem w trakcie czytania "Ona już nie wróci" i jak na razie mam ambiwalentne uczucia. Czytaliście?  



Recenzją której książki bylibyście zainteresowani w pierwszej kolejności? 

Pozdrawiam ciepło, 
Modliszka

poniedziałek, 16 września 2013

"Szklany tron" - Sarah J. Maas

Tytuł : "Szklany tron"
Autor : Sarah J. Maas
Wydawnictwo : Uroboros
Ilość stron : 518

Odkąd "Szklany tron" ukazał się w zapowiedziach wydawniczych, zapragnęłam się z nim zapoznać. Piękna zabójczyni, turniej, walka o przeżycie i wolność - składowe z tylnej okładki, które bez wątpienia zachęcają do sięgnięcia po książkę.
"Szklany tron" łączy w sobie powieść fantastyczną, kryminalną i odrobinę dreszczowca. Zawiera wątek romantyczny, który w żaden sposób nie przyćmiewa ogólnego zamysłu książki.

Główna bohaterka Celaena, jest siedemnastoletnią piękną dziewczyną. We wczesnym dzieciństwie została osierocona i po tym traumatycznym zdarzeniu, opiekę nad nią przejął jeden z najpotężniejszych zabójców w całej Erilei. Opiekun postanawia szkolić ją  na najsilniejszą i najgroźniejszą z goroźnych morderców.

Celaenę poznajemy w momencie przejęcia jej z kopalni soli Endovier( zabójczyni znalazła się niej poprzez parszywą zdradę) przez Kapitana Gwardii Królewskiej, Chaola. Zostaje przyprowadzona przed tron księcia Doriana -  adarlańskiego następny tronu. Bohaterka otrzymuje propozycję, która od samego początku wydaje się być nie do odrzucenia. Celeana ma wziąć udział w turnieju, którego wygrana oznaczać będzie cztery lata w służbie króla Adarlanu na stanowisku osobistego Obrońcy a później upragnioną wolność. Bohaterka bez większych namysłów przyjmuje propozycję księcia, jednoznaczną z przeprowadzką do szklanego zamku adarlanskiego króla.
Podczas przygotowań do finałowego starcia uczestników turnieju, dochodzi do ich bestialskich mordów. Celaena angażuje się w rozwikłanie zagadki śmierci zawodników, jednocześnie starając się nie być kolejną ofiarą.

Zacznę od kreacji bohaterów. Celaena przedstawiona jest jako niezwykle inteligentna,  bystra i wyszczekana nastolatka. W żaden sposób nie przypomina jednak typowych dziewczyn w jej wieku. Mimo swojego nastoletniego wieku, przeszła w swoim życiu bardzo dużo - śmierć obojga rodziców, cierniste szkolenia na zabójczynię (które doprowadziły ją do tytułu Największej Zabójczyni Adarlanu) oraz morderczą pracę w kopalni soli Endovier. Między innymi dlatego, dziewczyna okazała się dojrzałą kobietą która często w pozytywny sposób zaskakiwała swoim postępowaniem. Czytając "Szklany tron" miałam wrażenie, że Celeana bardziej niż była w rzeczywistości, pragnęła pokazać jaka jest groźna, niedostępna i po prostu zła. W gruncie rzeczy to dobra, wrażliwa i szukająca miłości i wolności osoba. Bardzo polubiłam tą postać, nie sposób było się z nią nudzić. Lubię takie nieschematyczne bohaterki, które mają coś więcej do zaoferowania niż niezdecydowanie, złamane serce i irytującą naiwność "na siłę".
Postacią drugoplanową (która co prawda odegrała dużą rolę w życiu Celaeny) którą również dało się lubić był Chaol. Zaczarował mnie swoją błyskotliwością, formalnością i nieśmiałością. Od razu pokochałam go i jego dialogi z Celeaną. Były rezolutne, nieprzewidywalne, dowcipne i zawierały kilka podtekstów. Mimo powierzchownej niechęci do Celeany fascynował się nią i ... po prostu życzyłam im jak najlepiej.
Zupełnym przeciwieństwem Chaola okazał się książę Dorian. Niestety nie potrafiłam odnaleźć w nim niczego, co spowodowałoby bym go polubiła. Przystojny i rozpieszczony pyszałek, który mimo fasadowej zmiany nie był wstanie przekonać mnie do siebie.

Wspomniana wyżej akcja napędza się od samego początku. Ciekawe wątki zastępowane są jeszcze lepszymi co sprawia, że książkę czyta się z niezwykłym zainteresowaniem. Wątek śledztwa Celaeny w sprawie niewyjaśnionych mordów przedstawiony jest bardzo sprawnie, nie pozwalając czytelnikowi się nudzić. Cały czas się coś dzieje, kart książki nie zapełniają nic niewnoszące wydarzenia, opisy czy dialogi.
Bardzo spodobało mi się zakończenie powieści, ponieważ nie zostało ucięte w momencie rozwiązania głównego wątku, tylko pociągnięte odrobinę dalej ukazując czytelnikowi coś więcej. Pozwoliło to na chwilę wytchnienia i refleksji.

Sarah J. Maass posługuje się niezłym językiem, który nie sprawa większych problemów. Czcionka użyta przez Uroboros jest bardzo przyjazna oczom, dzięki czemu nie jesteśmy zmuszeni porzucić lektury ze względów czysto anatomicznych ;)

"Szklany tron" to pozycja która może przypaść do gustu wielbicielom fantastyki - ponieważ zawiera wiele jej elementów (choćby nieokreślony czas akcji i wydarzenia przyprószone elementami magii), kryminału - wątek morderstw i związanego z nimi śledztwa oraz romansu - trójkąt : Celaena-Chaol-Dorian, który wcale nie jest banalny i może zaskoczyć nawet największego bystrzaka. 
Podsumowując, z wielką przyjemnością przeczytałam książkę S. J. Maas i chętnie przeczytam kolejną powieść, która wyjdzie spod jej pióra. 

OCENA : 8/10

Pozdrawiam,
Modliszka

czwartek, 12 września 2013

Trochę przerwy?

Hej!

Wybaczcie, że ostatnio tak mało się udzielam u siebie na blogu i u Was. Spowodowane jest to głównie notorycznym brakiem czasu, którego za chwilę będzie jeszcze mniej...
Dziś wieczorem wyjeżdżamy na trzydniową wycieczkę do Wilna i wprost nie mogę się doczekać! :) Jak tylko wrócę, pokażę Wam kilka pamiątkowych zdjęć i zabiorę się w końcu za recenzję "Szklanego Tronu".

Pozdrawiam i życzę miłego weekendu, 
Modliszka