środa, 23 października 2013

"Czyste szaleństwo" - Charlaine Harris

Tytuł : "Czyste szaleństwo"
Autor: Charlaine Harris
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 274

Po całkiem pozytywnej przygodzie z pierwszą częścią przygód Lily Bard "Czysta jak łza", bez zastanowienia sięgnęłam po część kolejną - "Czyste szaleństwo". Pierwszy tom niesztampowej sprzątaczki z Shakespeare, choć nie był rasowym kryminałem, naprawdę mi się podobał. Z przykrością stwierdzam, że "Czyste szaleństwo" okazało się bardzo kiepską, nudną kontynuacją fajnie zaczynającego się cyklu.

W skrócie: Lily Bard jest młodą kobietą, która od paru lat zarabia na życie sprzątając domy mieszkańców Shakespeare. Dziewczyna prowadzi bardzo aktywny tryb życia - dba o właściwą dietę, uczęszcza na lekcje karate oraz ćwiczy na siłowni. Po trudnych doświadczeniach z przeszłości zamyka się w sobie, blokuje się na innych ludzi (głównie mężczyzn), jest asertywna oraz kształtuje w sobie dość mocny, nieustępliwy charakter. Jednym słowem : Lily twardo stąpa po ziemi.
 
"Czyste szaleństwo" rozpoczyna znalezienie przez Lily ciała przygniecionego sztangą znajomego z cotygodniowych zajęć na siłowni. W między czasie dochodzi do popełnienia innych przestępstw, które na pierwszy rzut oka nie mają nic wspólnego ze śmiercią mężczyzny. Śmierć Dela nie daje kobiecie spokoju i na własną rękę, choć trochę wbrew sobie, próbuje rozwikłać zagadkę.

W "Czystym szaleństwie" odnajdziemy wątek walki z rasizmem, dalsze perypetie życia osobistego głównej bohaterki i... właściwie nic po za tym. Książka jest tak nudną lekturą, że naprawdę ciężko się ją czyta. Pozorna asertywność głównej bohaterki, jej nieszablonowość a właściwie głupi upór jest potwornie drażniący. W książce nie dzieje się nic, na co zwróciłabym większą uwagę. Akcji teoretycznie jest więcej niż w części poprzedniej, ale jest tak nieporadna i mało realna, że aż zwyczajnie denerwująca.
Wątek kryminalny, który powinien być najciekawszy i choć w minimalnym stopniu zaskakujący, okazuje się być boleśnie przewidywalny, stając się naiwnym i nużącym.
Co chwilę sprawdzałam "ile jeszcze do końca", bo realnie nie mogłam znieść tak kiepskiej fabuły, mało interesujących i bardzo denerwujących bohaterów oraz sztywno-żenujących dialogów.

Poziom "Czystego szaleństwa" w poziomem części pierwszej jest nieporównywalnie niski. Zniechęciłam się do czytania trzeciej części, jednak nie mówię "nie". Mam głęboką nadzieję, że "Czyste szaleństwo" było jedynie "wypadkiem przy pracy" Charlaine Harris. 

OCENA: 3/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

czwartek, 17 października 2013

"Honor" - Elif Shafak

Tytuł : "Honor"
Autor: Elif Shafak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ilość stron: 495

Twórczość tureckiej pisarki Elif Shafak jest mi dobrze znana. Cenię jej doskonały język, styl którym czaruje i sprawia, że jej pozycje z którymi miałam do czynienia ("Czarne mleko", "Pchli pałac" oraz "Bękart ze Stambułu") pochłonęły mnie bez reszty. Pani Shafak ma dar, którym nie każdy może się pochwalić - słowami tworzy rzeczywistość która wciąga i na długi czas pozostaje w pamięci czytelnika. Jak tylko dowiedziałam się o nowej pozycji  tejże autorki pt. "Honor" wiedziałam, że muszę się z nią zapoznać.

"Honor" przedstawia historię kurdyjsko - tureckiej rodziny, która w poszukiwaniu "lepszego życia" emigruje do dalekiego Londynu. Poznajemy losy trzech niezwykłych pokoleń, które zmagają się z otaczającym światem, postępującą cywilizacją oraz samym sobą.
W książce odnajdziemy klimat malowniczego Orientu, żelaznych zasad Islamu oraz stylu życia jaki narzuca wszystkim swoim wyznawcom.
Pozycja porusza tyle różnych problemów, że naprawdę trudno wymienić te najważniejsze. Zdecydowanie najbardziej rzucającym się w oczy, jest tytułowy honor a właściwie zabójstwo honorowe.
Gdy rodzina Topraków zaczyna się rozpadać i rodzinne więzi się rozluźniają, najstarszy z synów kierowany poczuciem urażonej dumy oraz utraconego honoru dokonuje zbrodni, która nie tylko pozbawia życia człowieka. Zabójstwo to zmienia życie każdego z członków rodziny i staje się punktem, wokół którego oscyluje cała powieść.
Autorka genialnie przedstawia bohaterów, ich charaktery. W jasny sposób ukazuje motywy ich postępowania, których nie byłam wstanie zaakceptować jednak mimo wszystko starałam się zrozumieć.

Strasznie ciężko jest mi napisać recenzję tej książki, ponieważ podchodzę do niej bardzo emocjonlanie i przyznam : nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, by opisać to co ta pozycja we mnie po sobie zostawiła. Mimo iż często sięgam po literaturę z fabułą ocierającą się o Orient, to po skończeniu "Honoru" spędziłam kilka godzin dumając nad potężnymi różnicami kulturowymi jakie nas zewsząd otaczają.  Postrzeganie człowieka, rodziny i priorytetów życiowych w każdym zakątku świata jest tak różne, że jego odrębność wydaje się być wręcz nierealna.

Podsumowując, "Honor" jest wzruszającą książką o nadziei, miłości, wierze i bezwzględności, która czasem gubi i niszczy. Najnowsza powieść Elif Shafak to pozycja dla wszystkich, lubujących się w literaturze Orientu, sag rodzinnych i tych, którzy pragną zatracić się we poruszającej historii zagubionych, pragnących odmiany i oderwania się od tradycji ludzi.
OCENA : 9/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

niedziela, 13 października 2013

Stos #2

Kolejny, potężny! Usprawiedliwiam się jedynie faktem, że trafiło mi się kilka naprawdę dobrych promocji i po prostu... żal było nie skorzystać. ;)


Drugi mniejszy stosik z pomocami do nauki języka hiszpańskiego i jeden podręcznik do niemieckiego. 
P.S.: Dzięki książce Beaty Pawlikowskiej, językiem hiszpańskim w stopniu komunikatywnym zaczęłam władać w ekspresowym tempie. Polecam wszystkim i każdemu z osoba. ;)


Ostatnio mam bardzo mało wolnego czasu, co też niestety przekłada się na niewielką ilość książek jaką pochłaniam. Bardzo mi smutno z tego powodu, jednakże dołożę wszelkich starań aby to zmienić i co za tym idzie - pisać dla Was więcej. ;) Aktualnie czytam "Honor" Elif Shafak i nieśmiało powiem, że książką jestem zafascynowana. Recenzja wkrótce. ;)


Czy któraś z przedstawionych wyżej pozycji jakoś szczególnie Was zainteresowała? Znacie je? Recenzję której książki chcielibyście przeczytać jako pierwszą?

Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli, 
Modliszka

sobota, 5 października 2013

"Łatwopalni" - Agnieszka Lingas - Łoniewska

Tytuł : "Łatwopalni"
Autor : Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo : Filia
Ilość stron: 275

Ile razy zdarzyło nam się uciekać przed szczęściem, spełnieniem i wolnością w każdym tego słowa znaczeniu? Stawiam, że wielokrotnie. Dlaczego? Bo jesteśmy za źli, może za skromni, niezasługujący na nic lepszego?   Książka "Łatwopalni" pokazuje, jak właśnie takie prymitywne, aczkolwiek bardzo prawdziwe i powszechne myślenie gubi i sprawia, że człowiek odgrywa swoje życie, nie przeżywając go tak jak powinien.

Monika ma niewiele ponad trzydzieści lat i jest polonistką w miejscowej szkole podstawowej. Mimo tego wieku, przez lokalną społeczność już jest uznawana za starą pannę. Po nieszczęśliwym zakończeniu nastoletniego związku, Monika nie może dać sobie z sobą rady. Zamyka się w sobie, odcina od życia społeczności miasteczka i zaciszu swojego pokoju kontempluje nad sobą i swoim życiem. 
Bohaterka mieszka razem z matką, z którą odkąd pamięta nie ma zbyt ciepłych relacji - nie chodzi to o skłócenie czy niezgodność charakterów, tylko raczej o brak więzi "matka-córka". Od lat wypełniają rolę współlokatorek i żadna z nich nie może się przełamać, by zniszczyć oddzielający je mur. Przed laty obie straciły bliską sobie osobę - męża i ojca. To wydarzenie odgrywa duże znaczenie w ich życiu, o czym dowiadujemy się później.

Jarek. Przystojny, długowłosy lekarz i artysta z Wrocławia. Po dramatycznym wydarzeniu w jego życiu, narzuca sam na siebie pokutę, która całkowicie degeneruje go i niszczy. Jest przekonany, że nigdy nie odkupi swojej winy i nie zasługuje na nic, co choć w niewielkim stopniu wiązałoby się ze szczęściem.

Gdy drogi Jarka i Moniki się  zbiegają, w obojgu zapala się iskierka nadziei. Dokąd ich poprowadzi? Nie zdradzę - musicie przekonać się o tym sami.

Zacznę od przepięknej okładki, ponieważ tak będzie mi najłatwiej. Niesamowicie działa na wyobraźnię i niewątpliwie kusi do sięgnięcia po lekturę.

Pozornie banalna fabułą wciąga tak bardzo, że zupełnie nie wiem kiedy książkę przeczytałam. Jeden wieczór, noc a może w minutę? Nie mam pojęcia. Historia Moniki i Jarka poruszyła mnie do tego stopnia, że przez ostatnią 1/3 książki płakałam rzewnymi łzami. Jak wiele jest w niej prawdy, jak dużo bólu i smutku to można przekonać się jedynie samemu czytając "Łatwopalnych".
Jak już wspomniałam wyżej, mimo zasianej iskierki nadziei nastrój jest posępny i tak prawdziwie oddający rozbicie, strach i niepokój bohaterów, że nie sposób samemu bronić się przed nim. Autorka ma niebywałą zdolność oddawania emocji i prawdy, której ostatnio tak bardzo mi brakuje w literaturze.

Agnieszka Lingas-Łoniewska wykreowała niesamowite postacie. Nie miałam najmniejszych problemów z rozstrzygnięciem powodów podjęcia konkretnych decyzji bohaterów, choć czasem zupełnie się z nimi nie zgadzałam. Pisarka mistrzowsko rozłożyła na części pierwsze psychikę  Moniki i Jarka. Przejmujące wewnętrzne monologi skłoniły mnie osobiście do zastanowienia się nad sobą i nad tym, co robię ze swoim życiem.

Po za tym, trafnie pokazała życie małego miasteczka, w którym każdy interesuje się nieswoimi sprawami i ma tendencję do nadmiernego plotkarstwa. Lingas-Łoniewska zaakcentowała, jak lokalna społeczność może wpływać na życie poszczególnych jednostek, które czasem są zbyt słabe na stawienie jej czoła.

Podsumowując, "Łatwopalni" to nietuzinkowa pozycja o trudnej miłości, dotkliwych wyborach które niejednokrotnie podejmuje się w niezgodzie z samym sobą. O tym, jak okropna przeszłość odciska swoje piętno na teraźniejszości i próbie zmiany swojego życia. Polecam ją wszystkim i każdemu z osoba. Mnie skłoniła do głębszych refleksji i mam nadzieję,  nie tylko krótkotrwałych.

OCENA: 10/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

wtorek, 1 października 2013

"Harry Potter i kamień filozoficzny" - J.K. Rowling

Tytuł : Harry Potter i Kamień Filozoficzny.
Autor: J.K. Rowling
Wydawnictwo : Media Rodzina
Tom : I
Ilość stron: 318

Mam wrażenie, że moja recenzja tej książki nie będzie już nikomu przydatna. Historię Harry'ego Pottera zna właściwie każdy, młody i stary. Wiele z nas, wzrastało w jej duchu i dla wielu z nas stanowiła punkt odniesienia, do którego sprowadzały się dziecięce marzenia i fascynacje. Ja muszę przyznać, nie należę do tej grupy, ponieważ Harry'ego poznałam  trochę później. Niczym mi to nie umniejsza, jednak tylko utwierdza w przekonaniu, że to lektura dla czytelnika w każdym wieku.

Harry Potter jest osieroconym dzieckiem, którego odchowuje (tak, celowo użyłam tego paskudnego wyrażenia) wujostwo - Petunia i jej mąż Vernon. Harry jest siostrzeńcem Petunii, a jest traktowany jakby był niechcianą przybłędą. Oliwy do ognia dolewa ich syn Dursley, który znęca się i maltretuje dzieciaka. Jednym słowem Harry nie ma lekko, ale nie oczekuje niczego od życia i nie wypatruje lepszej przyszłości.
Świat młodego Pottera wywraca się do górny nogami w momencie, w którym otrzymuje list z tajemniczej szkoły czarodziejów Hogwartu. Otrzymuje zawiadomienie, że został przyjęty na pierwszy rok i władze z niecierpliwością oczekują na potwierdzającą wiadomość zwrotną. 
Harry z niedowierzaniem ale i wielką nadzieją przyjmuje propozycję, która zmieni jego życie o 180 stopni.
W Hogwarcie Harry poznaje przyjaciół, uczy się podstaw magii, poznaje rozrywki czarodziejów, między innymi quidditch (w którym okazuje się naprawdę dobry!) oraz najważniejsze - poznaje historię swojej rodziny i samego siebie. Staje się odważnym chłopcem, który później przekształca się w autorytet dla innych uczniów.

Na pawdę ciężko mi pisać cokolwiek o tej książce, bo dla mnie jest klasą samą w sobie. Kreacje bohaterów, fantastyczne opisy, ciekawe i zabawne dialogi, fabuła wciągająca od pierwszych stron - to wszystko sprawia, że od książki nie można się oderwać. Magia w "Harrym Potterze i Kamieniu Filozoficznym" jest taka... "prawdziwa" i tak intrygująca, że naprawdę widać różnice między słabym fantasty bazującym na magii i czarodziejach a sagą o Harrym. Wiadomo, pierwsza część jest takim wprowadzeniem do całości i wszystko jest tutaj tłumaczone - co, kto, po co i dlaczego. Nie sposób się zgubić w wielorakości obco brzmiących nazw, ponieważ autorka w bardzo czytelny, obrazowy i dość prosty sposób tłumaczy je i pozwala na szybkie ich kojarzenie. Jeśli jednak ktoś gdzieś się pogubi, na końcu książki słownik służy pomocą.

Od lat Harry dostarcza masę emocji i niezapomnianych przygód w otaczających je aurze zagadki i magii. Książka dotyka problemów przyjaźni, odpowiedzialności za siebie i innych, wiary w lepsze jutro i odkrywaniu samego siebie. Saga o młodym czarodzieju to sztandarowa powieść dla dzieci, młodzieży i starszych czytelników.




OCENA: 10/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

środa, 25 września 2013

"Córki swoich matek" - Joanna Miszczuk

Tytuł : "Córki swoich matek"
Autor : Joanna Miszczuk
Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Ilość stron: 447

W po dość długiej przerwie, autorka "Matek, żon, czarownic" oraz "Zalotnic i wiedźm" powraca z zwieńczającą trylogię częścią "Córki swoich matek". Z niecierpliwością czekałam na tą pozycję, ponieważ byłam niesamowicie ciekawa jak Joanna Miszczuk zakończy ciekawą historię Asi, głównej bohaterki oraz jak potoczą się dalsze losy jej antenatek.

Joanna Górecka jest w średnim wieku. Po dwóch nieszczęśliwych zwiążkach, wraz ze swoją dziesięcioletnią córką Kamilą, przeprowadza się do Berlina gdzie rozpoczyna nowe życie.  Dostaje tam dobrą pracę, poznaje nowych przjacół oraz kolejnego męzczynę, który okazuje się być tą jedyną, prawdziwą miłością.
Będąc jeszcze w rodzinnym Wrocławiu, Asia dowiaduje się o schedzie jaką obdarowały ją praprababki. Spadek zawiera wartościowe posiadłości na terenie Francji, pierścień "Miłości i przebaczenia" który towarzyszył jej prababkom od stuleci oraz najcenniejszy dar : pamiętniki, w których wyjątkowe protoplastki opisywały nie mniej fascynujące życie.
Wątki z życia bohaterki więc, są przeplatane historiami kobiet z jej rodu.

Zasadniczo, to nie wiem od czego zacząć, ponieważ "Córki swoich matek" okazały się koszmarnym gniotem. Zupełnie nie wiem co się stało z pasjonującą historią z dwóch pierwszych części, ale ostatnia zniesmaczyła mnie do granic możliości. Oczywiście, znalazłam w niej coś pozytywnego, ale o tym za chwilę.

Zacznę od kiepskiego tytułu, który na samym początku mnie rozśmieszył -"Córki swoich matek". Wiadomo, że każda córka ma jakąś matkę - wydaje się być wymyślony na siłę . Gdybym nie znała poprzenich części i zobaczyła go w księgarni, w życiu nie sięgnęłabym po tą pozycję.
Kolejną rzeczą o której muszę wspomnieć to infantylne, drętwe dialogi bohaterów które pierwotnie mają nas bawić a tylko przyprawiają o poczucie zażenowania. Podsumowując, to po prostu psują odbiór całej książki. Brnąć dalej, kolejną sprawą jaka rzuca się w oczy to rozwlekłe, nic nie wnoszące opisy i tak zwane "załatwianie spraw codziennych" na kartach powieści. Ja rozumiem, że autorka chciała stworzyć swojski i realistyczny klimat życia rozwódki po czterdziestce, ale opis planu remontu zawierający się na kilku stronach to gruba przesada.
Okropnie wynudziłam się przy tej książce. Nic nie poruszyło mnie tak, jak to miało miejsce przy czytaniu poprzednich części. Akcja książki właściwie kompletnie przewidywalna i już na samym początku powieści można było przewidzieć, jak się za kończy. O właśnie, zakończenie. Gdybym przeczytała tylko 2-3 ostanie rozdziały to nie byłabym ani zaskoczona ani zdumiona. W życiu Aśki nie zmieniło się wiele, z wyjątkiem kolejnego ślubu (który od samego początku był pewny). Nic więc gorszego nie mogło się trafić - zakończenie tak oczywiste, że aż mdłe.

Po tylu gorzkich słowach, przyszła pora na tą przyjemniejszą część. Pamiętniki oraz życie antenatek głównej bohaterki. Właściwie każdej z przedstawionych prababek żywota były fascynujące. Każda z kobiet była wyjątkowa i ich poczynania czytałam z wielkim zaangażowaniem. Tutaj nie brakowało zaskoczeń, nieoczwkiwanych ruchów bohaterek oraz pełnych emocji wydarzeń. Joanna Miszczuk świetnie wbiła się w realia epok, w których osadziła główne bohaterki. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że właśnie ta część książki była najlepszą jej stroną.

Kończąc, książka "Córki swoich matek" niestety mnie zawiodła. Mimo, iż odnalazłam jej pozytywną stronę, to moje ogólne wrażenie na jej temat jest negatywne. Jeśli czytaliście dwie poprzednie części, możecie się pokusić na "Córki swoich matek".  Ostrzegam jednak - możecie się zawieść.

OCENA: 4/10

Pozdrawiam, 
Marta

sobota, 21 września 2013

"Ona już nie wróci" - Hans Koppel

Tytuł : Ona już nie wróci
Autor : Hans Koppel
Wydawnictwo : Świat Książki
Ilość stron : 302

 Na książkę "Ona już nie wróci" trafiłam zupełnie przez przypadek. Podczas którejś z wizyt w księgarniach, w oczy najpierw rzuciła mi się okładka. Wzięłam książkę do ręki, przeczytałam imię i nazwisko autora (które zupełnie mi nic nie mówiło) a później tytuł. Okazało się, że to jedna z książek z najnowszej serii Świata Książek, "Granice Zła". Opis na tylnej okładce oraz sformułowanie "thriller psychologiczny" zaciekawił mnie do tego stopnia, że postanowiłam w nią zainwestować. Chcecie wiedzieć, co wyszło z tej znajomości? Jeśli tak, to zapraszam do dalszej części recenzji.

 Głównymi bohaterami książki jest zamożna rodzina Zettenbergów - Mike i Ylva oraz ich siedmioletnia córka Sanna. Małżeństwo głównych bohaterów nie jest do końca szczęśliwe i właściwie w żaden sposób nie przypomina bajki. Ylva ma nieposkromiona skłonność do obcych mężczyzn. Wiele razy zdradzała męża, po czym próbowali przejść do porządku dziennego. Nie trudno się domyślić, że każdy jej skok w bok tylko ich od siebie oddalał.
Pewnego dnia Ylva znika. Nie odbiera telefonów, nie daje znaku życia. Początkowo Mike wnioskuje, że znów go zdradziła i niewiernością usprawiedliwia jej zniknięcie. Jednak z upływem godzin, małżonek zaczyna się denerowoać. Alarmuje najbliższą przyjaciółkę Ylvy - Nour, znajomych, policję. Wydzwania do szpitali, w każde możliwe miejsce w którym mogłaby się znaleźć. Niestety żona wsiąkła jak kamień w wodę.
Nie mając żadnych wiarygodnych dowodów, policja właściwie jednogłośnie stwierdza, że to Mike zabił Ylvę, motywując się licznymi romansami żony.
Prawda jest jednak inna. Kobieta zostaje porwana. Znajduje się bardzo blisko swojego domu, w miejscu w którym jest notorycznie gwałcona i upokarzana.

Jednocześnie poznajemy kilku innych bohaterów, którzy początkowo nie mają większego związku ze sprawą. Uwielbiam takie zabiegi, ponieważ zmuszają do uważniejszego i bardziej wnikliwego czytania. Pod koniec powieści, wszystko zaczyna się klarować- jednak główna kwestia, będąca motorem napędowym całej książki wyjaśnia się w ostatnim rozdziale, już po punkcie kulminacyjnym trzonowej akcji, powodując u czytelnika tak zwany "efekt wow".

Właściwie jedyną rzeczą, do której mogę się doczepić pisząc recenzję "Ona już nie wróci", jest słaba kreacja bohaterów. Rzeczywiście, nacisk w tej powieści jest głównie nałożony na fabułę i zaskakujące zwroty akcji, ale brakowało mi bardziej kompletnych sylwetek bohaterów. Dla mnie byli bardzo "uproszczeni" w swoich myślach i zachowaniach, z łatwością mogłam przewidzieć jak dalej będą postępować.

Jak już wspomniałam, w powieści akcja cały czas przybiera na sile. Książkę wchłonęłam w kilka godzin, ponieważ nie pozwalała mi się oderwać od siebie. Wszystkie sceny przedstawione w "Ona już nie wróci" zostały świetnie skonstruowane - wprowadzają w pożądany nastrój grozy, niepewności i czasem zdezorientowania.

Pozycja Hansa Koppela ukazuje kilka problemów, którym warto się bliżej przyjrzeć. Po pierwsze zdrada małżeńska. Koppel pokazuje, jak może zniszczyć więzi między partnerami i sprawić, że mimo pozornej zgody prowadzi do autodestrukcji uczuć. Po drugie, chyba najbardziej alarmujący problem który w "Ona już nie wróci" znalazłam - nienawiść, chęć zemsty i związane z nimi nieetyczne, bestialskie zachowania. To właśnie na tym problemie koncentruje się prymarny "haczyk" książki i do tego się sprowadza punkt kulminacyjny akcji. Nie chcę spojlerować, więc nie napiszę zbyt wiele. Dalej - już troszkę mniejsza, jednak nadal znacząca materia : śledztwo policji. Autor pokazuje, jak zaniedbanie i powierzchowność funkcjonariuszy różnych służb może mieć znaczący, negatywny wpływ na finał rozstrzyganych spraw/problemów.

Podsumowując, "Ona już nie wróci" to książka która na pewno zapadnie mi na długo w pamięć. Dała mi dużo emocjonujących chwil, momentów wymagających większego skupienia a czasem wzruszenia i czystego ludzkiego współczucia. W podsumowaniu, nie mogę też nie wspomnieć o fantastycznej fabule i suspensie w jaki wprowadza nas autor. Pozycję Hansa Koppela polecam wszystkim lubującym się w powieściach psychologicznych, thrillerach i kryminałach.


OCENA : 9/10

Pozdrawiam,
Modliszka

czwartek, 19 września 2013

Stos #1

Dziś przybywam z debiutanckim stosikowym postem ;) Na przełomie kilku tygodniu uzbierałam kilka pozycji : 


1. Ken McClure - "Uzdrowiciel"
2. Asa Schwarz - "Arka Zabójców"
3. Zoran Drvenkar - "Sorry"
4. Susana Vallejo -PORTA COELI "Brama światów" i "Czarne żniwa".
5. Joanna Miszczuk - "Córki swoich matek"
6. Jo Nesbo - "Człowiek nietoperz" i "Karaluchy"
7. Robin Cook - "Polisa śmierci"
8. Hans Koppel - "Ona już nie wróci"

Czy któraś z pozycji zainteresowała Was szczególnie? Aktualnie jestem w trakcie czytania "Ona już nie wróci" i jak na razie mam ambiwalentne uczucia. Czytaliście?  



Recenzją której książki bylibyście zainteresowani w pierwszej kolejności? 

Pozdrawiam ciepło, 
Modliszka

poniedziałek, 16 września 2013

"Szklany tron" - Sarah J. Maas

Tytuł : "Szklany tron"
Autor : Sarah J. Maas
Wydawnictwo : Uroboros
Ilość stron : 518

Odkąd "Szklany tron" ukazał się w zapowiedziach wydawniczych, zapragnęłam się z nim zapoznać. Piękna zabójczyni, turniej, walka o przeżycie i wolność - składowe z tylnej okładki, które bez wątpienia zachęcają do sięgnięcia po książkę.
"Szklany tron" łączy w sobie powieść fantastyczną, kryminalną i odrobinę dreszczowca. Zawiera wątek romantyczny, który w żaden sposób nie przyćmiewa ogólnego zamysłu książki.

Główna bohaterka Celaena, jest siedemnastoletnią piękną dziewczyną. We wczesnym dzieciństwie została osierocona i po tym traumatycznym zdarzeniu, opiekę nad nią przejął jeden z najpotężniejszych zabójców w całej Erilei. Opiekun postanawia szkolić ją  na najsilniejszą i najgroźniejszą z goroźnych morderców.

Celaenę poznajemy w momencie przejęcia jej z kopalni soli Endovier( zabójczyni znalazła się niej poprzez parszywą zdradę) przez Kapitana Gwardii Królewskiej, Chaola. Zostaje przyprowadzona przed tron księcia Doriana -  adarlańskiego następny tronu. Bohaterka otrzymuje propozycję, która od samego początku wydaje się być nie do odrzucenia. Celeana ma wziąć udział w turnieju, którego wygrana oznaczać będzie cztery lata w służbie króla Adarlanu na stanowisku osobistego Obrońcy a później upragnioną wolność. Bohaterka bez większych namysłów przyjmuje propozycję księcia, jednoznaczną z przeprowadzką do szklanego zamku adarlanskiego króla.
Podczas przygotowań do finałowego starcia uczestników turnieju, dochodzi do ich bestialskich mordów. Celaena angażuje się w rozwikłanie zagadki śmierci zawodników, jednocześnie starając się nie być kolejną ofiarą.

Zacznę od kreacji bohaterów. Celaena przedstawiona jest jako niezwykle inteligentna,  bystra i wyszczekana nastolatka. W żaden sposób nie przypomina jednak typowych dziewczyn w jej wieku. Mimo swojego nastoletniego wieku, przeszła w swoim życiu bardzo dużo - śmierć obojga rodziców, cierniste szkolenia na zabójczynię (które doprowadziły ją do tytułu Największej Zabójczyni Adarlanu) oraz morderczą pracę w kopalni soli Endovier. Między innymi dlatego, dziewczyna okazała się dojrzałą kobietą która często w pozytywny sposób zaskakiwała swoim postępowaniem. Czytając "Szklany tron" miałam wrażenie, że Celeana bardziej niż była w rzeczywistości, pragnęła pokazać jaka jest groźna, niedostępna i po prostu zła. W gruncie rzeczy to dobra, wrażliwa i szukająca miłości i wolności osoba. Bardzo polubiłam tą postać, nie sposób było się z nią nudzić. Lubię takie nieschematyczne bohaterki, które mają coś więcej do zaoferowania niż niezdecydowanie, złamane serce i irytującą naiwność "na siłę".
Postacią drugoplanową (która co prawda odegrała dużą rolę w życiu Celaeny) którą również dało się lubić był Chaol. Zaczarował mnie swoją błyskotliwością, formalnością i nieśmiałością. Od razu pokochałam go i jego dialogi z Celeaną. Były rezolutne, nieprzewidywalne, dowcipne i zawierały kilka podtekstów. Mimo powierzchownej niechęci do Celeany fascynował się nią i ... po prostu życzyłam im jak najlepiej.
Zupełnym przeciwieństwem Chaola okazał się książę Dorian. Niestety nie potrafiłam odnaleźć w nim niczego, co spowodowałoby bym go polubiła. Przystojny i rozpieszczony pyszałek, który mimo fasadowej zmiany nie był wstanie przekonać mnie do siebie.

Wspomniana wyżej akcja napędza się od samego początku. Ciekawe wątki zastępowane są jeszcze lepszymi co sprawia, że książkę czyta się z niezwykłym zainteresowaniem. Wątek śledztwa Celaeny w sprawie niewyjaśnionych mordów przedstawiony jest bardzo sprawnie, nie pozwalając czytelnikowi się nudzić. Cały czas się coś dzieje, kart książki nie zapełniają nic niewnoszące wydarzenia, opisy czy dialogi.
Bardzo spodobało mi się zakończenie powieści, ponieważ nie zostało ucięte w momencie rozwiązania głównego wątku, tylko pociągnięte odrobinę dalej ukazując czytelnikowi coś więcej. Pozwoliło to na chwilę wytchnienia i refleksji.

Sarah J. Maass posługuje się niezłym językiem, który nie sprawa większych problemów. Czcionka użyta przez Uroboros jest bardzo przyjazna oczom, dzięki czemu nie jesteśmy zmuszeni porzucić lektury ze względów czysto anatomicznych ;)

"Szklany tron" to pozycja która może przypaść do gustu wielbicielom fantastyki - ponieważ zawiera wiele jej elementów (choćby nieokreślony czas akcji i wydarzenia przyprószone elementami magii), kryminału - wątek morderstw i związanego z nimi śledztwa oraz romansu - trójkąt : Celaena-Chaol-Dorian, który wcale nie jest banalny i może zaskoczyć nawet największego bystrzaka. 
Podsumowując, z wielką przyjemnością przeczytałam książkę S. J. Maas i chętnie przeczytam kolejną powieść, która wyjdzie spod jej pióra. 

OCENA : 8/10

Pozdrawiam,
Modliszka

czwartek, 12 września 2013

Trochę przerwy?

Hej!

Wybaczcie, że ostatnio tak mało się udzielam u siebie na blogu i u Was. Spowodowane jest to głównie notorycznym brakiem czasu, którego za chwilę będzie jeszcze mniej...
Dziś wieczorem wyjeżdżamy na trzydniową wycieczkę do Wilna i wprost nie mogę się doczekać! :) Jak tylko wrócę, pokażę Wam kilka pamiątkowych zdjęć i zabiorę się w końcu za recenzję "Szklanego Tronu".

Pozdrawiam i życzę miłego weekendu, 
Modliszka

piątek, 30 sierpnia 2013

"Pierwsze światła poranka" - Fabio Volo

Tytuł : Pierwsze światła poranka
Autor : Fabio Volo
Wydawnictwo : Muza
Ilość stron : 208

"Bum" na powieści erotyczne na naszym rynku hucznie rozpoczęła trylogia o Christianie Gray'u. O ile kiedyś czytanie harlequin'ów było krępujące czy nawet uznawane za poniżające to teraz, literatura erotyczna zyskała nowe życie. Czytanie erotyków w pięknych, nowoczesnych okładkach stało się wręcz modne.
Czasem lubię sięgnąć po literaturę tego typu, ponieważ dostarcza mi sporą dawkę emocji i relaksu. Siadając do niej, nie nastawiam się na styl pisarskich wysokich lotów czy strony pełne myśli wymagających głębszych przemyśleń. Erotyk to erotyk - ma dać chwilę odprężenia i sprawić przyjemność pochodzącą głównie z historii w niej zawartej.

"Pierwsze światła poranka" to historia dwudziestodziewięcioletniej Eleny, która po kilku latach małżeństwa czuje zmęczenie, rozczarowanie i zwyczajny brak szczęścia. Mimo tego, nie potrafi zakończyć tej trwającej od lat farsy, z powodów które sama nie umie sobie wytłumaczyć. Pewnego dnia w jej życiu pojawia się mężczyzna, który zmienia w jej egzystencji wszystko... Początkowo waha się czy zaangażować w związek z kochankiem, jednak to co dzieje się u niej w domu, czyli raczej totalna pustka emocjonalna - pcha ją prosto w drzwi uroczego i intrygującego znajomego. Jak skończy się ta historia? Warto przekonać się samemu.:)

Powieść Fabio Volo jest ujęta w formie pamiętnika. Jestem pełna zdumienia dla autora (tym bardziej, że jest mężczyzną), że tak fantastycznie potrafił przedstawić psychikę kobiety. Rozłożył ją na części pierwsze i co ważne - udało mi się to w stu procentach.

Zacznę od tego, że bardzo polubiłam się z Eleną. To naprawdę mądra, wrażliwa, spragniona szczęścia i miłości kobieta. Ciężko stwierdzić, co popchnęło ją do małżeństwa z Paolem. Założenie z dzieciństwa, presja rodziny, lęk przed samotnością? Elena i jej mąż w przeszłości zawsze marzyli o cieple domowego ogniska, o zwykłym przebywaniu ze sobą w szczęściu i tworzeniu "rodziny idealnej". Niestety gdzieś w tym wszystkim zagubiła się miłość i pożądanie. Do życia małżonków wkradła się rutyna, znudzenie sobą, fałszywość i teatr. Ciągłe udawanie, że wszystko jest w porządku (choć Elena dawała małżonkowi różne znaki, próbowała ratować to co wydawało się nie do uratowania), symulowanie przed znajomymi, że szczęście jest nimi. . Rozstrzygnęłam, że to właśnie obawa przed pozostaniem samej sprawiła, że bała się zakończyć związek z Paolem.
Gdy na jej drodze stanął kochanek, życie bohaterki zmieniło się nie do poznania. Zaczęła chłonąć życie, nauczyła się być "tu i teraz" nie myśląc o tym, co może zdarzyć się w przyszłości. Była po prostu szczęśliwa. Dzięki temu doświadczeniu kobieta zrozumiała, że nie warto tkwić w czymś, co nie daje jakiejkolwiek satysfakcji życiowej tylko rujnuje i niszczy. Związek z kochankiem uświadomił jej to, jej małżeństwa nie da się uratować i musi walczyć o własne marzenia i szczęście. 

Nie będę pisać o stylu i innych rzeczach które powinny znaleźć się w recenzji, ponieważ wydaje mi się, że to co napisałam wystarczająco pozwala ocenić, czy warto przeczytać tą historię.

Podsumowując, "Pierwsze światła poranka" nie nazwałabym erotykiem, tylko bogatym portretem psychologicznym z wątkiem erotycznym. Zwierzenia Eleny wciągnęłam jednym tchem i uzmysłowiłam sobie, że zdrada nie zawsze musi być wyrachowaniem i brakiem szacunku dla małżonka/chłopaka/partnera. Polecam ją każdej kobiecie, mającej ochotę na wciągnięcie opowieści o wspaniałej, silnej kobiecie która mimo iż wydaje się być za późno, zaczęła walczyć o swoją wewnętrzną idyllę. 

OCENA : 7/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

środa, 28 sierpnia 2013

The Versatile Blogger Award

Invisible, bardzo dziękuję za nominację do tego TAG'u :) Jest mi niezmiernie miło, że pomyślałaś o mnie.

Krótkie zasady : 
- należy podziękować za nominację osobie, dzięki której zostałeś włączony do gry
- pokazać na blogu nagrodę Versatitle Blogger Award
- ujawnić 7 faktów dotyczących własnej osoby
- nominować 15 blogów, które według Ciebie na to zasługują
- poinformować o tym fakcie nominowanych autorów blogów


Zaczynamy?
1. W najbliższą niedzielę, 1 września wraz z mężem obchodzimy pierwszą rocznicę ślubu :)
2. Jestem jedynaczką.
3. Skończyłam pierwszy stopień szkoły muzycznej w klasie fortepianu.
4. Ponad 10 lat śpiewałam w chórze kościelnym (bardzo miło wspominam ten czas).
5. Prowadzę również bloga kosmetycznego : www.independentwoman92.blogspot.com
6. Marzę podróży do Nowego Jorku.
7. Uwielbiam grać w typowo "męskie" gry komputerowe np. Aion :P

Do zabawy nominuję : 
http://czytam-bo-lubie-ksiazki.blogspot.com/
http://www.wkrainiestron.pl/
http://niebianskie-pioro.blogspot.com/
http://alejaksiazek.blogspot.com/
http://florareadsbooks.blogspot.com/
http://ksiazki-meme.blogspot.com/
http://kochane-ksiazki.blogspot.com/
http://sylwuch.blogspot.com/
http://ksiazki-sa-wieczne.blogspot.com/
http://literozerca.blogspot.com/

Pozdrawiam, 
Modliszka


"Czysta jak łza" - Charlaine Harris

Tytuł : Czysta jak łza
Autor : Charlaine Harris
Wydawnictwo : Znak
Ilość stron : 256

Po kryminały sięgam rzadko - prawdę mówiąc, to "od wielkiego dzwonu". Ostatnio jednak stwierdziłam, że chcę być bardziej wszechstronna i  nie chcę zamykać się na kilka swoich ulubionych gatunków literackich.
Na początek wybrałam "Czystą jak łzę" Charlaine Harris - pierwszą część serii kryminalnej o Lily Bard. Jestem niezwykle zadowolona z wyboru, ponieważ ta książka to coś pomiędzy kryminałem z prawdziwego zdarzenia a powieścią psychologiczną. Cieszę się, że padło właśnie na tą serię i z wielką chęcią sięgnę po kolejne części tego cyklu.

Kiedy poznajemy Lily Bard ma nieco ponad trzydzieści lat. Mieszka w niedużym miasteczku Shakespeare w Stanach Zjednoczonych. Zajmuje się głównie sprzątaniem posesji mieszkańców i tym zarabia na życie. Jedną z największych pasji kobiety jest sport i z tego też tytułu uczęszcza na lekcje karate. Mogłoby się wydawać, że umiłowanie aktywnego trybu życia to jedyny powód dla którego to robi, jednak ten prawdziwy tkwi znacznie głębiej. Lily w przeszłości została ofiarą przestępstwa, którego skutki odczuwa cały czas.

Wątek kryminalny rozpoczyna się już na samym początku powieści - Lily odnajduje ciało zmarłego właściciela osiedla na którym mieszka  (jego mieszkanie również sprzątała)  i anonimowym telefonem daje o nim znak policji. Po pewnym czasie jednak, sama angażuje się w śledztwo.
Wydarzenia które mają miejsce w tym niewielkim miasteczku napędzają akcję od samego początku. Autorka obdarowuje nas pokaźną liczbą bohaterów/mieszkańców, którzy w równym stopniu mogą być sprawcami zabójstwa. Tak na prawdę dopiero pod koniec powieści sytuacja klaruje się do tego stopnia, że czytelnik jest w stanie dociec  kto tak naprawdę zabił wścibskiego plotkarza Pardona.

Po za wątkiem kryminalnym w "Czystej jak łzie" odnajdziemy wątek miłosny, społeczny i psychologiczny głównej bohaterki Lily, którą niesamowicie ją polubiłam. Trauma jakiej doznała w przeszłości ukształtowała z niej asertywną, samodzielną, inteligentną i na pierwszy rzut oschłą i nieprzejednaną kobietę. Z biegiem akcji pokazuje jednak, że nie jest tak obojętna i niewrażliwa na to co dzieje się dookoła. Lubię w niej przede wszystkim to, że nie jest przesłodzona i wyidealizowana przez autorkę - niestety w wielu powieściach, gdzie główną bohaterką jest kobieta, taki zabieg ma miejsce.

Charlaine Harris posługuje się bardzo fajnym, barwnym językiem dzięki któremu powieść czyta się z niezwykłą przyjemnością. Autorka ma niebywałą umiejętność zaciekawiania czytelnika, który wprost nie może oderwać się od lektury. Historię o zabójstwie Pardona przeprowadziła bardzo sprawnie, dzięki czemu nie było czasu na nudę.

Szata graficzna okładki podoba mi się,  czcionka nie męczy wzroku a książka sama w sobie jest w miarę solidnie wykonana.

"Czystą jak łzę" przeczytałam z wielką przyjemnością i mam ochotę na więcej. Fabuła powieści może nie najoryginalniejsza, ale to właściwie niczego jej nie umniejsza. Książka mimo, że nie jest typowym "umoralniaczem", między innymi pokazuje jak paskudna przeszłość może przyczynić się do zmiany trybu życia i charakteru ofiary przemocy.
Z czystym sumieniem mogę polecić ją fanom kryminałów, jako oderwanie się od prawdziwych czysto gatunkowych powieści kryminalnych oraz każdemu, kto chce zacząć z nimi przygodę.

OCENA : 8/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

"Ukojenie" - Maggie Stiefvater

Tytuł : "Ukojenie"
Autor : Maggie Stefvater
Wydawnictwo : Wilga
Ilość stron : 515

Trzecia część trylogii "Drżenie", miała być zwieńczeniem całości, wisienką na trocie i elementem który sprawiłby, że opowieść o wilkołakach z Marcy Falls uznałoby się za fantastyczną historię.
Czy Maggie Stiefvater stanęła na wysokości zadania i sprawiła, że "Ukojenie" czyta się z zapartym tchem? Nie, zdecydowanie nie.

W "Ukojeniu" ponownie spotykamy się z Grece i Sam'em oraz ich przyjaciółmi : Isabel i Cole'em. Tym razem, to Grece staje się wilkiem i radość, szczęście, poczucie bezpieczeństwa zależy od jej przemian.
Chciałabym pisać o wartkiej, zaskakującej akcji. O niespodziewanych i zdumiewających ruchach bohaterów. O czymś, co zaskoczyłoby czytelnika i jednocześnie zachęcało do czytania dalej. Niestety nie jestem w stanie ponieważ męczyłam się z tą częścią i szczerze powiedziawszy, nie znalazłam w niej nic co poruszyłoby mnie tak, jak to miało miejsce przy czytaniu poprzednich tomów.

W  tej części bohaterowie muszą zmierzyć się z zagrożeniem, jakie serwuje im ojciec Isabel - Tom, pokaleczony wewnętrznie rodzic, przekonany o zabójstwie swojego syna dokonanego przez sforę wilków. Organizuje legalne, heroiczne polowanie na nie, chcąc uchronić innych przed drapieżnikami.
Właściwie 4/5 książki to przygotowania bohaterów do akcji, mającej na celu uchronić stado.

Autorka serwuje nam deficyt jakichkolwiek zaskoczeń. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Od razu wiadomo, jak powieść się skończy i otwarcie mówię : już dawno, żadna książka tak mnie nie znużyła.
Tak - Grece rozsądna, bystra i na zabój zakochana w swoim chłopaku. Tak - Sam wrażliwy, spokojny, trochę mdły z paskudną przeszłością, na zabój zakochany w swojej dziewczynie. Isabel - błyskotliwa, piękna i ukrywająca swoją wrażliwość pod grubą skorupą nastolatka.
Cole - inteligentny, ciut mroczny, wyszczekany i pomimo to z wielkim sercem (które co prawda, zostało pokazane dopiero w tej części). Brak niespodzianek, prawda?

Niestety notuje się również niedobór emocji, wzruszeń i skłonień do głębszych przemyśleń. Być może, bardzo surowo oceniam tą część, ale nie potrafię znaleźć choćby najmniejszych zalet.

Oprawa graficzna książki nie pozostawia wiele do życzenia. Piękna okładka przedstawiająca Sam'a czytającego tomik poezji (domniemam, że Rilke'go) Grece - wilkowi. W tle sylwetki Isabel i Cole'a.

Podsumowując, jestem mocno zawiedziona i rozgoryczona trzecim tomem trylogii o wilkach z Marcy Fall. Nie wiem czego oczekiwałam, ale na pewno nie tak trywialnego i wyssanego z emocji zakończenia serii.
 
 
OCENA : 4/10
Pozdrawiam, 
Modliszka

czwartek, 22 sierpnia 2013

"Niepokój" - Maggie Stiefvater

Tytuł : Niepokój
Autor : Maggie Stiefvater
Wydawnictwo : Wilga
Ilość stron : 429

Z drugą częścią trylogii o wilkach z Marcy Fall  wiązałam duże nadzieje i miałam co do niej pewne oczekiwania. "Niepokój" nie zawiódł mnie i powiem więcej - to świetna książką, od której nie sposób się oderwać.

"Niepokój" jest kontyunacją losów bohaterów z pierwszej części. Kończy się zima, co oznacza dla wilków przemianę w ludzką postać. Dzięki niebezpiecznemu eksperymentowi (który miał miejsce w "Drżeniu") Sam "zdrowieje" i już na zawsze pozostanie człowiekiem. Mogłoby się okazać, że ta przemiana będzie szczytem marzeń dla Grece i jej chłopaka ale niestety pojawiają się nowe problemy - rozłąka i spowodowana z nią nostalgia, niezidentyfikowana choroba Grece, tęsknota za sforą Sam'a, nowy członek sfory Cole  (o którym za chwilę) i wiele innych.

W recenzji "Drżenia" wspominałam, że od "Niepokoju" oczekiwać będę lepszej kreacji bohaterów i zarysów ich charakterów. Moje oczekiwania zostały spełnione - już teraz mogę w pełni stwierdzić i ocenić który bohater przypadł mi do gustu najbardziej, którego postępowanie pochwalam i czy osobowość którego z nich najbardziej przypadła mi do gustu.
Tutaj zdecydowanie stawiam na nową postać, Cole'a. Nieposkromiony, arogancki, niezwykle inteligenetny, z ciętym językiem - po prostu nie mdły. Z również niebanalną Isabel, wbrew pierwszemu mylnemu wrażeniu, odnajdują nić porozumienia i to właśnie ich dialogi sprawiają, że książka staje się mniej ckliwa i melodramatyczna. Uwielbiam takie postacie w literaturze. Nadają jej odrobiny pikanterii a po za tym sprawiają, że książkę czyta się z większym zaintrygowaniem (przynajmniej ja tak właśnie mam).

Akcja przebiega bez większych zwrotów i zaskoczeń. Mimo to, książkę czyta się bardzo szybko i wciąga bez reszty. Koniec powieści zdecydowanie lepszy i bardziej trzymający w napięciu niż w części pierwszej. 
Tutaj również narracja została podzielona na bohaterów. Do punktu widzenia Grece i Sam'a dołączył Cole i Isabel - brawo! Gdybym z boku przyglądała się ich konwersacjom, mogłabym odnieść wyjątkowo mylne wrażenie zażenowania i zdenerwowania.

Co do stylu autorki, chyba nie muszę się wypowiadać - Maggie Steifvater piszę z niezwykłą lekkością, dzięki czemu czytanie jej książek to sama przyjemność. Nie ujmuje jej to jednak niezwykłego nastroju, w jaki nas wprowadza. "Niepokój" serwuje nam aurę tajemniczości, enigmatyczności, nutkę romantyzmu przyprawioną chwilami wzruszenia i obawy o losy bohaterów.

Podsumowując pragnę stwierdzić, że "Niepokój" spełnił moje wszystkie oczekiwania oraz rozwiał pewne wątpliwości, zasiane podczas czytania części pierwszej. To książka o dojrzałej miłości pomimo nastoletniego wieku kochanków, przywiązaniu i przyjaźni. Powieść traktuje również o relacjach między rodzicami a ich dziećmi oraz o ciężkiej przeszłości która oddziałuje na postępowania w przyszłości. "Niepokój" to potwierdzenie prawdy starej jak świat, że o miłość trzeba walczyć i jest ona jedną z najważniejszych rzeczy w życiu każdego człowieka.

Pozdrawiam ciepło, 
Modliszka

niedziela, 18 sierpnia 2013

"Drżenie" - Maggie Stiefvater

Tytuł : Drżenie
Autor : Maggie Stiefvater
Wydawnictwo : Wilga
Ilość stron : 455


Po bardzo udanej przygodzie z "Królem Kruków" postanowiłam sięgnąć po sztandarową powieść Maggie Stiefvater "Drżenie", rozpoczynającą trylogię o bohaterach z Mercy Falls.

"Drżenie" - typowe paranormal romance (gatunek który bardzo lubię), jest książką dedykowaną młodzieży, ale nie tylko. Wydaje mi się, że osoba w każdym wieku będzie mogła się w niej odnaleźć, ponieważ pozbawiona jest przesłodzonych, drętwych dialogów które podczas czytania tylko wzmagają torsje.

Książka traktuje o przywiązaniu, szacunku i przyjaźni nastolatki i wilkołaka. Swoją przygodę z wilkołakami Grace rozpoczyna będąc dzieckiem - bawiąc się przed domem, została przez nie porwana. Przed śmiercią uchronił ją wilkołak Sam, jeden ze sfory. Od tamtej chwili dziewczyna codziennie wyczekuje go, obserwuje i zachwyca się jego pięknem.
Po latach, w wyniku kilku wstrząsających wydarzeń spotykają się z Samem-człowiekiem. Między Grece a Samem budzi się uczucie, które uśpione przez jego wilczą postać, było między nimi od dawna.

Akcja była prowadzona równomiernie. Często osiągała swój szczyt, ale też szybko opadała. Nie było momentów totalnie nudnych, dzięki czemu chciało się odłożyć "Drżenie" z powrotem na półkę.

Trochę o bohaterach. Na wstępie muszę wspomnieć, że Stiefvater mogła mocniej zaakcentować ich charaktery - mam jednak nadzieję, że w drugiej i trzeciej części będą one uzupełnione. Grece - skromna, odważna i bardzo rozsądna nastolatka, która od dzieciństwa pasjonuje się wilkami. Polubiłam ją, jednak było coś, co trochę mnie w niej zdenerwowało. Grece (mimo iż sama była związana emocjonalnie z jednym z wilków) bardzo łatwo przyszło zaakceptowanie faktu, że wilki zmieniają się w ludzi i na odwrót. W większości powieści tego typu, ludziom ciężko przychodzi przyjęcie prawdy o istnieniu zmiennokształtynych/wampirów itp. Jeśli mam być szczera, to zdecydowanie wolę właśnie takie rozwiązanie (bardziej realne bo... to w końcu nie fantasy!). Sam? Sympatyczny młodzieniec z wielkim sercem i potężną wrażliwością. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do jego kreacji.

Autorka podzieliła narrację między Samem a Grece - bardzo lubię taki zabieg, ponieważ powieść staje się bardziej kompleksowa. Tak jak w "Królu Kruków" można dostrzec fantastyczny, wręcz melodyjny język którym posługuje się autorka, dzięki czemu powieść czyta się szybko i bardzo przyjemnie. Nie ciężko również zauważyć dużo odniesień do samego tytułu np.: "(...) drżenie mięśni przy kilkunastostopniowych mrozach", " (...) była kompletnie przemoczona i drżała", "(...) drżenie gardła", (...) napięłam mięśnie, żeby powstrzymać drżenie". Rozumiem wszystko, ale w pewnym momencie zaczęło mnie to strasznie razić i wręcz denerwować. Jest tyle innych słów które mogła użyć autorka (np. trząść się, dygotać, drgać...), ale mam wrażenie, że słowo drżeć wprowadzane było na siłę.
Maggie Stiefvater w bardzo oryginalny sposób przedstawiła wilkołaki, które wcale nie przemieniają się pod wpływem emocji/podwyższonej adrenaliny we krwi czy pełni księżyca.
Jednak niewątpliwie największą zaletą tej książki było dla mnie to, że dostarczyła mi emocji i wzruszeń. Totalnie przy niej odpłynęłam. Sprawiła, że ciężko było mi się od niej oderwać i cały czas pragnęłam więcej. Historia Grece i Sam'a została przedstawiona w bardzo piękny, trochę bajkowy i mocno romantyczny sposób, dzięki czemu "Drżenie" nie okazało się kolejną sztampową powiastką dla zbuntowanych nastolatek.

Oprawa graficzna jak najbardziej na tak. Piękna okładka, czcionka niemęcząca wzroku i masywne wykonanie.

Podsumowując, polecam tą książkę każdemu kto ma ochotę choć na chwilę zanurzyć się w pełnej ciepła, miłości i nadziei historii, która wcale nie przypomina tanich i kiczowatych romansów paranormalnych. Właśnie zasiadam do drugiej części - "Niepokoju".

OCENA : 8/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

środa, 14 sierpnia 2013

Liebster Blog Award

Wczoraj dostałam nominację do TAGu Liebster Blog Award od Faledor z bloga www.czytanie-mojapasja.blogspot.com. Bardzo Ci dziękuję, to dla mnie duże wyróżnienie - tym bardziej, że dopiero zaczynam :)


Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował."
 
Odpowiedzi na pytania od Faledor 
 
 
1. Czy książka, którą teraz czytasz spełnia Twoje oczekiwania? Odp.: Aktualnie czytam "Drżenie" Maggie Stiefvater i jestem nią oczarowana ;)

2.Jaki autor jest Twoim ulubionym? 
Odp.: J.K. Rowling, Mario Vargas Llosa, Ann Brashers, Maria Nurowska i wiele innych ;)

3. Preferujesz literaturę polską czy zagraniczną? 
Odp.:W jednej i w drugiej się odnajduję. :)

4. Ile książek masz w swojej biblioteczce? 
Odp.: Ok. 150 sztuk :)

5. Czy pamiętasz moment, w którym książki zaczęły odgrywać w Twoim życiu ważną rolę? 
Odp.: Tak. Było to stosunkowo niedawno - okolice liceum :) 

6. Czy jest taka książka, którą mógłbyś/mogłabyś odradzić każdemu? 
Odp.:  Tak. Z przykrością muszę stwierdzić, że jest to "Dziecko gwiazd Atlantyda" M. Olszańskiej. Po przeczytaniu "Zaklętej" (która w moim mniemaniu była rewelacyjna), wiązałam z nią duże nadzieje. Okazała się gniotem jakich mało i po kilkunastu rozdziałach odłożyłam ją z powrotem do biblioteczki/.

7. Co robisz po przeczytaniu ostatniej strony świetnej książki? 
Odp.: Na początku zamykam oczy (jeśli jest ku temu powód to dodatkowo ronię łzy) a później gładzę tylną okładkę. Dziwna jestem? ;P

8. Jakie miejsce w Twoim życiu zajmują książki?
Odp.: Ciężkie pytanie. W pierwszej trójce znajduje się rodzina, zdrowie i miłość. Chyba nie chciałabym kategoryzować tej pasji w ten sposób. Powiem tak - książki są moim największym hobby i najlepszym sposobem na odstresowanie się i odcięcie od rzeczywistości. 


9. Czy któraś książka była pomocna w codziennym życiu, dała Ci jakieś cenne wskazówki? 
Odp.: Nie napiszę nic odkrywczego - wszelkiego typu książki kulinarne :D  Ambitniej? Większość książek w jakiś sposób oddziałuje na mnie i z każdej czepię coś, co później przydaje mi się w życiu codziennym.

10. Próbowałaś/eś kiedykolwiek swoich sił w pisaniu? 
Odp.: Nigdy w życiu, nie licząc wypracowań i rozprawek w szkole (z których, nawiasem mówiąc, nie miałam piątek ;) ).

11. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
Odp.: Wspomniana już kilkakrotnie pasja, po prostu. ;) 


Do zabawy zapraszam :  
 http://atramentem-i.blogspot.com/
 http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/
 http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/
 http://dusza-ksiazki.blogspot.com/
 http://valkotukka.blogspot.com/
 http://damawsalonie.blogspot.com/
 http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/
 http://asymaka.blogspot.com/
 http://kasiek-mysli.blogspot.com/
 http://blask-ksiazek.blogspot.com/
 http://szara-przystan.blogspot.com/

Teraz czas na pytania ode mnie :  
 
  1.  Jaka była najlepsza książką którą w życiu przeczytałeś/przeczytałaś?
  2. Która książka okazała się najgorszą lekturą w życiu?
  3. Czy czytając książkę zdarza Ci się wzruszyć do łez?
  4. Czytasz książki jednego gatunku czy nie ma to dla Ciebie większego znaczenia?
  5. Co jest dla Ciebie głównym wyznacznikiem "dobrej książki"?
  6. Masz tendencję do odkładania niedokończonej książki (z różnych powodów)?
  7. Gdzie najczęściej czytasz książki? Dom? Praca? Tramwaj?
  8. Jaki masz stosunek do ebooków? 
  9. Według jakiego schematu układasz książki w swojej prywatnej biblioteczce? :)
  10. Korzystasz z bibliotek/wymianek książkowych?
  11. Marzyłeś/Marzyłaś kiedyś o napisaniu własnej książki? Jeśli tak, to z jakiego gatunku? 

Mam nadzieję, że pytania okażą się dla Was sympatyczne i z przyjemnością na nie odpowiecie ;)

Pozdrawiam, 
Modliszka

niedziela, 11 sierpnia 2013

"Król kruków" - Maggie Stiefvater


Tytuł: Król kruków
Autor : Maggie Stiefvater
Wydawnictwo: UROBOROS
Ilość stron: 487

Nigdy wcześniej nie miałam styczności z książkami Maggie Stiefvater, choć trylogię "Drżenie" posiadam od około roku i jeszcze nie doczekała się swojej kolejki. Zawsze było coś innego, coś bardziej niemogącego cierpieć zwłoki. Po przeczytaniu "Króla kruków" już wiem, że teraz do "Drżenia" zasiądę w pierwszej kolejności.

Blue pochodzi z rodziny wróżek w których domu jasnowidzenie, magia i zjawiska paranormalne są na porządku dziennym. Niestety dziewczyna jako jedyna z całej rodziny, nie została obdarowana żadnym z tych darów. Blue jest jedynie (może aż) źródłem energii, która wzmacnia i wyostrza wizje wróżek.
Jednocześnie poznajemy trójkę przyjaciół : Gansey'a, Adama i Ronan'a - uczniów elitarnej, prywatnej szkoły Aglionby. Wspólnym celem chłopców jest znalezienie linii mocy, która według nich ma doprowadzić ich do Glendowera, legendarnego Króla Kruków.

Akcja toczy się spokojnym, niewielkim miasteczku Henrietta w Stanach Zjednoczonych. Z biegiem rozwijającej się akcji okazuje się, że właściwie cała położona jest na liniach mocy i wszystko co tu się dzieje (szczególnie w magicznym lesie) ma decydujący wpływ na jej rozwój. Jeśli już jesteśmy przy akcji to trzeba wspomnieć, że rozwija się ona stopniowo. W pierwszej części książki poznajemy bohaterów, ich charaktery i wprowadzenie do akcji, natomiast w drugiej przybiera ona znacznego tempa i nie sposób oderwać się od lektury.

Autorka świetnie wykreowała każdą postać, nie pozwalając jednocześnie, by któraś wybiła się na pierwszy plan. Każdy z paczki przyjaciół jest zupełnie inny, ale równocześnie są ze sobą bardzo zgrani. Mimo odmiennych charakterów, przyjaźń między nimi jest niezwykła i szczerze mówiąc, takiej tylko pozazdrościć. Oprócz tematyki przyjaźni, magii, poszukiwań linii mocy i Glandowera, znajdziemy też wątek miłosny. Na całe szczęście nie staje się motywem przewodnim, tylko subtelnie  dodaje lekturze smaczku. 

Pani Stiefvater pisze lekko, ale nie można posądzić ją o chałturnictwo. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Opisy przyrody, miejsca akcji są niezwykłe - przenoszą w świat lektury i bez jakichkolwiek konsekwencji pozwalają na chwilę się zatrzymać w magicznej Henrieccie.

"Król Kruków" to lektura osadzona w magicznej scenerii, ukazująca siłę przyjaźni, przywiązania i chęci wyjaśnienia sobie niewytłumaczalnego,  mimo przeciwności losu. Serdecznie polecam "Króla kruków" i z niecierpliwością czekam na kolejne części.


P.S.: Jeśli coś konkretnego rzuca Wam się w oczy - piszcie śmiało! To moja pierwsza recenzja i mam nadzieję, że następne będą tylko lepsze. :)

Pozdrawiam, 
Modliszka

sobota, 10 sierpnia 2013

Nowa!

Cześć!

Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem założenia bloga niekosmetycznego. Bloguję od kilku lat operując właśnie w tej tematyce (www.independentwoman92.blogspot.com), jednak nie tylko ta sfera jest moim hobby. 

"Modliszka kulturalnie" będzie przede wszystkim o książkach (które są moją chyba największą pasją), ale też o ciekawych filmach które miałam okazję obejrzeć. Będą pojawiać się też posty typowo "lifestylowe", ale jak już wspomniałam to nie one będą główną tematyką bloga.

Z pewną dozą nieśmiałości wkraczam w "książkowy blogerski świat", ponieważ nie jestem pewna swoich recenzenckich umiejętności w tej dziedzinie. Mimo wszystko mam nadzieję, że podołam a Wy będziecie chętnie tu zaglądać. :)


Pozdrawiam i życzę miłego weekendu,
Modliszka