wtorek, 21 stycznia 2014

Niewybaczalnie długa przerwa.

 Halo, czy ktoś mnie jeszcze pamięta? :)

Witam Was serdecznie i jednocześnie strasznie przepraszam za tak długą przerwę w blogowaniu. Spowodowana była ona powrotem na uczelnię, pisaniem pracy licencjackiej, praktykami od rana do wieczora i wieloma innymi sprawami, na które zupełnie nie mam wpływu. Piszę, coby dać o sobie znak i prosić Was jednocześnie o jeszcze chwilę cierpliwości - jak tylko zakończę sesję, ogarnę pracę licencjacką i poukładam wszystkie sprawy osobiste - wrócę i będę pisać.

Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i będziecie czekać. 

P.S.: Aktualnie czytam "Do utraty tchu" Portia Da Costa i jak na razie jestem rozczarowana - kreacją bohaterów (a raczej jej brakiem), akcją stojącą w miejscu i czasami głupkowatymi dialogami. Czytaliście? Macie jakieś doświadczenia z tą pozycją? :)





Pozdrawiam, 
Modliszka

środa, 23 października 2013

"Czyste szaleństwo" - Charlaine Harris

Tytuł : "Czyste szaleństwo"
Autor: Charlaine Harris
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 274

Po całkiem pozytywnej przygodzie z pierwszą częścią przygód Lily Bard "Czysta jak łza", bez zastanowienia sięgnęłam po część kolejną - "Czyste szaleństwo". Pierwszy tom niesztampowej sprzątaczki z Shakespeare, choć nie był rasowym kryminałem, naprawdę mi się podobał. Z przykrością stwierdzam, że "Czyste szaleństwo" okazało się bardzo kiepską, nudną kontynuacją fajnie zaczynającego się cyklu.

W skrócie: Lily Bard jest młodą kobietą, która od paru lat zarabia na życie sprzątając domy mieszkańców Shakespeare. Dziewczyna prowadzi bardzo aktywny tryb życia - dba o właściwą dietę, uczęszcza na lekcje karate oraz ćwiczy na siłowni. Po trudnych doświadczeniach z przeszłości zamyka się w sobie, blokuje się na innych ludzi (głównie mężczyzn), jest asertywna oraz kształtuje w sobie dość mocny, nieustępliwy charakter. Jednym słowem : Lily twardo stąpa po ziemi.
 
"Czyste szaleństwo" rozpoczyna znalezienie przez Lily ciała przygniecionego sztangą znajomego z cotygodniowych zajęć na siłowni. W między czasie dochodzi do popełnienia innych przestępstw, które na pierwszy rzut oka nie mają nic wspólnego ze śmiercią mężczyzny. Śmierć Dela nie daje kobiecie spokoju i na własną rękę, choć trochę wbrew sobie, próbuje rozwikłać zagadkę.

W "Czystym szaleństwie" odnajdziemy wątek walki z rasizmem, dalsze perypetie życia osobistego głównej bohaterki i... właściwie nic po za tym. Książka jest tak nudną lekturą, że naprawdę ciężko się ją czyta. Pozorna asertywność głównej bohaterki, jej nieszablonowość a właściwie głupi upór jest potwornie drażniący. W książce nie dzieje się nic, na co zwróciłabym większą uwagę. Akcji teoretycznie jest więcej niż w części poprzedniej, ale jest tak nieporadna i mało realna, że aż zwyczajnie denerwująca.
Wątek kryminalny, który powinien być najciekawszy i choć w minimalnym stopniu zaskakujący, okazuje się być boleśnie przewidywalny, stając się naiwnym i nużącym.
Co chwilę sprawdzałam "ile jeszcze do końca", bo realnie nie mogłam znieść tak kiepskiej fabuły, mało interesujących i bardzo denerwujących bohaterów oraz sztywno-żenujących dialogów.

Poziom "Czystego szaleństwa" w poziomem części pierwszej jest nieporównywalnie niski. Zniechęciłam się do czytania trzeciej części, jednak nie mówię "nie". Mam głęboką nadzieję, że "Czyste szaleństwo" było jedynie "wypadkiem przy pracy" Charlaine Harris. 

OCENA: 3/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

czwartek, 17 października 2013

"Honor" - Elif Shafak

Tytuł : "Honor"
Autor: Elif Shafak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ilość stron: 495

Twórczość tureckiej pisarki Elif Shafak jest mi dobrze znana. Cenię jej doskonały język, styl którym czaruje i sprawia, że jej pozycje z którymi miałam do czynienia ("Czarne mleko", "Pchli pałac" oraz "Bękart ze Stambułu") pochłonęły mnie bez reszty. Pani Shafak ma dar, którym nie każdy może się pochwalić - słowami tworzy rzeczywistość która wciąga i na długi czas pozostaje w pamięci czytelnika. Jak tylko dowiedziałam się o nowej pozycji  tejże autorki pt. "Honor" wiedziałam, że muszę się z nią zapoznać.

"Honor" przedstawia historię kurdyjsko - tureckiej rodziny, która w poszukiwaniu "lepszego życia" emigruje do dalekiego Londynu. Poznajemy losy trzech niezwykłych pokoleń, które zmagają się z otaczającym światem, postępującą cywilizacją oraz samym sobą.
W książce odnajdziemy klimat malowniczego Orientu, żelaznych zasad Islamu oraz stylu życia jaki narzuca wszystkim swoim wyznawcom.
Pozycja porusza tyle różnych problemów, że naprawdę trudno wymienić te najważniejsze. Zdecydowanie najbardziej rzucającym się w oczy, jest tytułowy honor a właściwie zabójstwo honorowe.
Gdy rodzina Topraków zaczyna się rozpadać i rodzinne więzi się rozluźniają, najstarszy z synów kierowany poczuciem urażonej dumy oraz utraconego honoru dokonuje zbrodni, która nie tylko pozbawia życia człowieka. Zabójstwo to zmienia życie każdego z członków rodziny i staje się punktem, wokół którego oscyluje cała powieść.
Autorka genialnie przedstawia bohaterów, ich charaktery. W jasny sposób ukazuje motywy ich postępowania, których nie byłam wstanie zaakceptować jednak mimo wszystko starałam się zrozumieć.

Strasznie ciężko jest mi napisać recenzję tej książki, ponieważ podchodzę do niej bardzo emocjonlanie i przyznam : nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, by opisać to co ta pozycja we mnie po sobie zostawiła. Mimo iż często sięgam po literaturę z fabułą ocierającą się o Orient, to po skończeniu "Honoru" spędziłam kilka godzin dumając nad potężnymi różnicami kulturowymi jakie nas zewsząd otaczają.  Postrzeganie człowieka, rodziny i priorytetów życiowych w każdym zakątku świata jest tak różne, że jego odrębność wydaje się być wręcz nierealna.

Podsumowując, "Honor" jest wzruszającą książką o nadziei, miłości, wierze i bezwzględności, która czasem gubi i niszczy. Najnowsza powieść Elif Shafak to pozycja dla wszystkich, lubujących się w literaturze Orientu, sag rodzinnych i tych, którzy pragną zatracić się we poruszającej historii zagubionych, pragnących odmiany i oderwania się od tradycji ludzi.
OCENA : 9/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

niedziela, 13 października 2013

Stos #2

Kolejny, potężny! Usprawiedliwiam się jedynie faktem, że trafiło mi się kilka naprawdę dobrych promocji i po prostu... żal było nie skorzystać. ;)


Drugi mniejszy stosik z pomocami do nauki języka hiszpańskiego i jeden podręcznik do niemieckiego. 
P.S.: Dzięki książce Beaty Pawlikowskiej, językiem hiszpańskim w stopniu komunikatywnym zaczęłam władać w ekspresowym tempie. Polecam wszystkim i każdemu z osoba. ;)


Ostatnio mam bardzo mało wolnego czasu, co też niestety przekłada się na niewielką ilość książek jaką pochłaniam. Bardzo mi smutno z tego powodu, jednakże dołożę wszelkich starań aby to zmienić i co za tym idzie - pisać dla Was więcej. ;) Aktualnie czytam "Honor" Elif Shafak i nieśmiało powiem, że książką jestem zafascynowana. Recenzja wkrótce. ;)


Czy któraś z przedstawionych wyżej pozycji jakoś szczególnie Was zainteresowała? Znacie je? Recenzję której książki chcielibyście przeczytać jako pierwszą?

Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli, 
Modliszka

sobota, 5 października 2013

"Łatwopalni" - Agnieszka Lingas - Łoniewska

Tytuł : "Łatwopalni"
Autor : Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo : Filia
Ilość stron: 275

Ile razy zdarzyło nam się uciekać przed szczęściem, spełnieniem i wolnością w każdym tego słowa znaczeniu? Stawiam, że wielokrotnie. Dlaczego? Bo jesteśmy za źli, może za skromni, niezasługujący na nic lepszego?   Książka "Łatwopalni" pokazuje, jak właśnie takie prymitywne, aczkolwiek bardzo prawdziwe i powszechne myślenie gubi i sprawia, że człowiek odgrywa swoje życie, nie przeżywając go tak jak powinien.

Monika ma niewiele ponad trzydzieści lat i jest polonistką w miejscowej szkole podstawowej. Mimo tego wieku, przez lokalną społeczność już jest uznawana za starą pannę. Po nieszczęśliwym zakończeniu nastoletniego związku, Monika nie może dać sobie z sobą rady. Zamyka się w sobie, odcina od życia społeczności miasteczka i zaciszu swojego pokoju kontempluje nad sobą i swoim życiem. 
Bohaterka mieszka razem z matką, z którą odkąd pamięta nie ma zbyt ciepłych relacji - nie chodzi to o skłócenie czy niezgodność charakterów, tylko raczej o brak więzi "matka-córka". Od lat wypełniają rolę współlokatorek i żadna z nich nie może się przełamać, by zniszczyć oddzielający je mur. Przed laty obie straciły bliską sobie osobę - męża i ojca. To wydarzenie odgrywa duże znaczenie w ich życiu, o czym dowiadujemy się później.

Jarek. Przystojny, długowłosy lekarz i artysta z Wrocławia. Po dramatycznym wydarzeniu w jego życiu, narzuca sam na siebie pokutę, która całkowicie degeneruje go i niszczy. Jest przekonany, że nigdy nie odkupi swojej winy i nie zasługuje na nic, co choć w niewielkim stopniu wiązałoby się ze szczęściem.

Gdy drogi Jarka i Moniki się  zbiegają, w obojgu zapala się iskierka nadziei. Dokąd ich poprowadzi? Nie zdradzę - musicie przekonać się o tym sami.

Zacznę od przepięknej okładki, ponieważ tak będzie mi najłatwiej. Niesamowicie działa na wyobraźnię i niewątpliwie kusi do sięgnięcia po lekturę.

Pozornie banalna fabułą wciąga tak bardzo, że zupełnie nie wiem kiedy książkę przeczytałam. Jeden wieczór, noc a może w minutę? Nie mam pojęcia. Historia Moniki i Jarka poruszyła mnie do tego stopnia, że przez ostatnią 1/3 książki płakałam rzewnymi łzami. Jak wiele jest w niej prawdy, jak dużo bólu i smutku to można przekonać się jedynie samemu czytając "Łatwopalnych".
Jak już wspomniałam wyżej, mimo zasianej iskierki nadziei nastrój jest posępny i tak prawdziwie oddający rozbicie, strach i niepokój bohaterów, że nie sposób samemu bronić się przed nim. Autorka ma niebywałą zdolność oddawania emocji i prawdy, której ostatnio tak bardzo mi brakuje w literaturze.

Agnieszka Lingas-Łoniewska wykreowała niesamowite postacie. Nie miałam najmniejszych problemów z rozstrzygnięciem powodów podjęcia konkretnych decyzji bohaterów, choć czasem zupełnie się z nimi nie zgadzałam. Pisarka mistrzowsko rozłożyła na części pierwsze psychikę  Moniki i Jarka. Przejmujące wewnętrzne monologi skłoniły mnie osobiście do zastanowienia się nad sobą i nad tym, co robię ze swoim życiem.

Po za tym, trafnie pokazała życie małego miasteczka, w którym każdy interesuje się nieswoimi sprawami i ma tendencję do nadmiernego plotkarstwa. Lingas-Łoniewska zaakcentowała, jak lokalna społeczność może wpływać na życie poszczególnych jednostek, które czasem są zbyt słabe na stawienie jej czoła.

Podsumowując, "Łatwopalni" to nietuzinkowa pozycja o trudnej miłości, dotkliwych wyborach które niejednokrotnie podejmuje się w niezgodzie z samym sobą. O tym, jak okropna przeszłość odciska swoje piętno na teraźniejszości i próbie zmiany swojego życia. Polecam ją wszystkim i każdemu z osoba. Mnie skłoniła do głębszych refleksji i mam nadzieję,  nie tylko krótkotrwałych.

OCENA: 10/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

wtorek, 1 października 2013

"Harry Potter i kamień filozoficzny" - J.K. Rowling

Tytuł : Harry Potter i Kamień Filozoficzny.
Autor: J.K. Rowling
Wydawnictwo : Media Rodzina
Tom : I
Ilość stron: 318

Mam wrażenie, że moja recenzja tej książki nie będzie już nikomu przydatna. Historię Harry'ego Pottera zna właściwie każdy, młody i stary. Wiele z nas, wzrastało w jej duchu i dla wielu z nas stanowiła punkt odniesienia, do którego sprowadzały się dziecięce marzenia i fascynacje. Ja muszę przyznać, nie należę do tej grupy, ponieważ Harry'ego poznałam  trochę później. Niczym mi to nie umniejsza, jednak tylko utwierdza w przekonaniu, że to lektura dla czytelnika w każdym wieku.

Harry Potter jest osieroconym dzieckiem, którego odchowuje (tak, celowo użyłam tego paskudnego wyrażenia) wujostwo - Petunia i jej mąż Vernon. Harry jest siostrzeńcem Petunii, a jest traktowany jakby był niechcianą przybłędą. Oliwy do ognia dolewa ich syn Dursley, który znęca się i maltretuje dzieciaka. Jednym słowem Harry nie ma lekko, ale nie oczekuje niczego od życia i nie wypatruje lepszej przyszłości.
Świat młodego Pottera wywraca się do górny nogami w momencie, w którym otrzymuje list z tajemniczej szkoły czarodziejów Hogwartu. Otrzymuje zawiadomienie, że został przyjęty na pierwszy rok i władze z niecierpliwością oczekują na potwierdzającą wiadomość zwrotną. 
Harry z niedowierzaniem ale i wielką nadzieją przyjmuje propozycję, która zmieni jego życie o 180 stopni.
W Hogwarcie Harry poznaje przyjaciół, uczy się podstaw magii, poznaje rozrywki czarodziejów, między innymi quidditch (w którym okazuje się naprawdę dobry!) oraz najważniejsze - poznaje historię swojej rodziny i samego siebie. Staje się odważnym chłopcem, który później przekształca się w autorytet dla innych uczniów.

Na pawdę ciężko mi pisać cokolwiek o tej książce, bo dla mnie jest klasą samą w sobie. Kreacje bohaterów, fantastyczne opisy, ciekawe i zabawne dialogi, fabuła wciągająca od pierwszych stron - to wszystko sprawia, że od książki nie można się oderwać. Magia w "Harrym Potterze i Kamieniu Filozoficznym" jest taka... "prawdziwa" i tak intrygująca, że naprawdę widać różnice między słabym fantasty bazującym na magii i czarodziejach a sagą o Harrym. Wiadomo, pierwsza część jest takim wprowadzeniem do całości i wszystko jest tutaj tłumaczone - co, kto, po co i dlaczego. Nie sposób się zgubić w wielorakości obco brzmiących nazw, ponieważ autorka w bardzo czytelny, obrazowy i dość prosty sposób tłumaczy je i pozwala na szybkie ich kojarzenie. Jeśli jednak ktoś gdzieś się pogubi, na końcu książki słownik służy pomocą.

Od lat Harry dostarcza masę emocji i niezapomnianych przygód w otaczających je aurze zagadki i magii. Książka dotyka problemów przyjaźni, odpowiedzialności za siebie i innych, wiary w lepsze jutro i odkrywaniu samego siebie. Saga o młodym czarodzieju to sztandarowa powieść dla dzieci, młodzieży i starszych czytelników.




OCENA: 10/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

środa, 25 września 2013

"Córki swoich matek" - Joanna Miszczuk

Tytuł : "Córki swoich matek"
Autor : Joanna Miszczuk
Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Ilość stron: 447

W po dość długiej przerwie, autorka "Matek, żon, czarownic" oraz "Zalotnic i wiedźm" powraca z zwieńczającą trylogię częścią "Córki swoich matek". Z niecierpliwością czekałam na tą pozycję, ponieważ byłam niesamowicie ciekawa jak Joanna Miszczuk zakończy ciekawą historię Asi, głównej bohaterki oraz jak potoczą się dalsze losy jej antenatek.

Joanna Górecka jest w średnim wieku. Po dwóch nieszczęśliwych zwiążkach, wraz ze swoją dziesięcioletnią córką Kamilą, przeprowadza się do Berlina gdzie rozpoczyna nowe życie.  Dostaje tam dobrą pracę, poznaje nowych przjacół oraz kolejnego męzczynę, który okazuje się być tą jedyną, prawdziwą miłością.
Będąc jeszcze w rodzinnym Wrocławiu, Asia dowiaduje się o schedzie jaką obdarowały ją praprababki. Spadek zawiera wartościowe posiadłości na terenie Francji, pierścień "Miłości i przebaczenia" który towarzyszył jej prababkom od stuleci oraz najcenniejszy dar : pamiętniki, w których wyjątkowe protoplastki opisywały nie mniej fascynujące życie.
Wątki z życia bohaterki więc, są przeplatane historiami kobiet z jej rodu.

Zasadniczo, to nie wiem od czego zacząć, ponieważ "Córki swoich matek" okazały się koszmarnym gniotem. Zupełnie nie wiem co się stało z pasjonującą historią z dwóch pierwszych części, ale ostatnia zniesmaczyła mnie do granic możliości. Oczywiście, znalazłam w niej coś pozytywnego, ale o tym za chwilę.

Zacznę od kiepskiego tytułu, który na samym początku mnie rozśmieszył -"Córki swoich matek". Wiadomo, że każda córka ma jakąś matkę - wydaje się być wymyślony na siłę . Gdybym nie znała poprzenich części i zobaczyła go w księgarni, w życiu nie sięgnęłabym po tą pozycję.
Kolejną rzeczą o której muszę wspomnieć to infantylne, drętwe dialogi bohaterów które pierwotnie mają nas bawić a tylko przyprawiają o poczucie zażenowania. Podsumowując, to po prostu psują odbiór całej książki. Brnąć dalej, kolejną sprawą jaka rzuca się w oczy to rozwlekłe, nic nie wnoszące opisy i tak zwane "załatwianie spraw codziennych" na kartach powieści. Ja rozumiem, że autorka chciała stworzyć swojski i realistyczny klimat życia rozwódki po czterdziestce, ale opis planu remontu zawierający się na kilku stronach to gruba przesada.
Okropnie wynudziłam się przy tej książce. Nic nie poruszyło mnie tak, jak to miało miejsce przy czytaniu poprzednich części. Akcja książki właściwie kompletnie przewidywalna i już na samym początku powieści można było przewidzieć, jak się za kończy. O właśnie, zakończenie. Gdybym przeczytała tylko 2-3 ostanie rozdziały to nie byłabym ani zaskoczona ani zdumiona. W życiu Aśki nie zmieniło się wiele, z wyjątkiem kolejnego ślubu (który od samego początku był pewny). Nic więc gorszego nie mogło się trafić - zakończenie tak oczywiste, że aż mdłe.

Po tylu gorzkich słowach, przyszła pora na tą przyjemniejszą część. Pamiętniki oraz życie antenatek głównej bohaterki. Właściwie każdej z przedstawionych prababek żywota były fascynujące. Każda z kobiet była wyjątkowa i ich poczynania czytałam z wielkim zaangażowaniem. Tutaj nie brakowało zaskoczeń, nieoczwkiwanych ruchów bohaterek oraz pełnych emocji wydarzeń. Joanna Miszczuk świetnie wbiła się w realia epok, w których osadziła główne bohaterki. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że właśnie ta część książki była najlepszą jej stroną.

Kończąc, książka "Córki swoich matek" niestety mnie zawiodła. Mimo, iż odnalazłam jej pozytywną stronę, to moje ogólne wrażenie na jej temat jest negatywne. Jeśli czytaliście dwie poprzednie części, możecie się pokusić na "Córki swoich matek".  Ostrzegam jednak - możecie się zawieść.

OCENA: 4/10

Pozdrawiam, 
Marta