Tytuł : Pierwsze światła poranka
Autor : Fabio Volo
Wydawnictwo : Muza
Ilość stron : 208
"Bum" na powieści erotyczne na naszym rynku hucznie rozpoczęła trylogia o Christianie Gray'u. O ile kiedyś czytanie harlequin'ów było krępujące czy nawet uznawane za poniżające to teraz, literatura erotyczna zyskała nowe życie. Czytanie erotyków w pięknych, nowoczesnych okładkach stało się wręcz modne.
Czasem lubię sięgnąć po literaturę tego typu, ponieważ dostarcza mi sporą dawkę emocji i relaksu. Siadając do niej, nie nastawiam się na styl pisarskich wysokich lotów czy strony pełne myśli wymagających głębszych przemyśleń. Erotyk to erotyk - ma dać chwilę odprężenia i sprawić przyjemność pochodzącą głównie z historii w niej zawartej.
"Pierwsze światła poranka" to historia dwudziestodziewięcioletniej Eleny, która po kilku latach małżeństwa czuje zmęczenie, rozczarowanie i zwyczajny brak szczęścia. Mimo tego, nie potrafi zakończyć tej trwającej od lat farsy, z powodów które sama nie umie sobie wytłumaczyć. Pewnego dnia w jej życiu pojawia się mężczyzna, który zmienia w jej egzystencji wszystko... Początkowo waha się czy zaangażować w związek z kochankiem, jednak to co dzieje się u niej w domu, czyli raczej totalna pustka emocjonalna - pcha ją prosto w drzwi uroczego i intrygującego znajomego. Jak skończy się ta historia? Warto przekonać się samemu.:)
Powieść Fabio Volo jest ujęta w formie pamiętnika. Jestem pełna zdumienia dla autora (tym bardziej, że jest mężczyzną), że tak fantastycznie potrafił przedstawić psychikę kobiety. Rozłożył ją na części pierwsze i co ważne - udało mi się to w stu procentach.
Zacznę od tego, że bardzo polubiłam się z Eleną. To naprawdę mądra, wrażliwa, spragniona szczęścia i miłości kobieta. Ciężko stwierdzić, co popchnęło ją do małżeństwa z Paolem. Założenie z dzieciństwa, presja rodziny, lęk przed samotnością? Elena i jej mąż w przeszłości zawsze marzyli o cieple domowego ogniska, o zwykłym przebywaniu ze sobą w szczęściu i tworzeniu "rodziny idealnej". Niestety gdzieś w tym wszystkim zagubiła się miłość i pożądanie. Do życia małżonków wkradła się rutyna, znudzenie sobą, fałszywość i teatr. Ciągłe udawanie, że wszystko jest w porządku (choć Elena dawała małżonkowi różne znaki, próbowała ratować to co wydawało się nie do uratowania), symulowanie przed znajomymi, że szczęście jest nimi. . Rozstrzygnęłam, że to właśnie obawa przed pozostaniem samej sprawiła, że bała się zakończyć związek z Paolem.
Gdy na jej drodze stanął kochanek, życie bohaterki zmieniło się nie do poznania. Zaczęła chłonąć życie, nauczyła się być "tu i teraz" nie myśląc o tym, co może zdarzyć się w przyszłości. Była po prostu szczęśliwa. Dzięki temu doświadczeniu kobieta zrozumiała, że nie warto tkwić w czymś, co nie daje jakiejkolwiek satysfakcji życiowej tylko rujnuje i niszczy. Związek z kochankiem uświadomił jej to, jej małżeństwa nie da się uratować i musi walczyć o własne marzenia i szczęście.
Nie będę pisać o stylu i innych rzeczach które powinny znaleźć się w recenzji, ponieważ wydaje mi się, że to co napisałam wystarczająco pozwala ocenić, czy warto przeczytać tą historię.
Podsumowując, "Pierwsze światła poranka" nie nazwałabym erotykiem, tylko bogatym portretem psychologicznym z wątkiem erotycznym. Zwierzenia Eleny wciągnęłam jednym tchem i uzmysłowiłam sobie, że zdrada nie zawsze musi być wyrachowaniem i brakiem szacunku dla małżonka/chłopaka/partnera. Polecam ją każdej kobiecie, mającej ochotę na wciągnięcie opowieści o wspaniałej, silnej kobiecie która mimo iż wydaje się być za późno, zaczęła walczyć o swoją wewnętrzną idyllę.
Autor : Fabio Volo
Wydawnictwo : Muza
Ilość stron : 208
"Bum" na powieści erotyczne na naszym rynku hucznie rozpoczęła trylogia o Christianie Gray'u. O ile kiedyś czytanie harlequin'ów było krępujące czy nawet uznawane za poniżające to teraz, literatura erotyczna zyskała nowe życie. Czytanie erotyków w pięknych, nowoczesnych okładkach stało się wręcz modne.
Czasem lubię sięgnąć po literaturę tego typu, ponieważ dostarcza mi sporą dawkę emocji i relaksu. Siadając do niej, nie nastawiam się na styl pisarskich wysokich lotów czy strony pełne myśli wymagających głębszych przemyśleń. Erotyk to erotyk - ma dać chwilę odprężenia i sprawić przyjemność pochodzącą głównie z historii w niej zawartej.
"Pierwsze światła poranka" to historia dwudziestodziewięcioletniej Eleny, która po kilku latach małżeństwa czuje zmęczenie, rozczarowanie i zwyczajny brak szczęścia. Mimo tego, nie potrafi zakończyć tej trwającej od lat farsy, z powodów które sama nie umie sobie wytłumaczyć. Pewnego dnia w jej życiu pojawia się mężczyzna, który zmienia w jej egzystencji wszystko... Początkowo waha się czy zaangażować w związek z kochankiem, jednak to co dzieje się u niej w domu, czyli raczej totalna pustka emocjonalna - pcha ją prosto w drzwi uroczego i intrygującego znajomego. Jak skończy się ta historia? Warto przekonać się samemu.:)
Powieść Fabio Volo jest ujęta w formie pamiętnika. Jestem pełna zdumienia dla autora (tym bardziej, że jest mężczyzną), że tak fantastycznie potrafił przedstawić psychikę kobiety. Rozłożył ją na części pierwsze i co ważne - udało mi się to w stu procentach.
Zacznę od tego, że bardzo polubiłam się z Eleną. To naprawdę mądra, wrażliwa, spragniona szczęścia i miłości kobieta. Ciężko stwierdzić, co popchnęło ją do małżeństwa z Paolem. Założenie z dzieciństwa, presja rodziny, lęk przed samotnością? Elena i jej mąż w przeszłości zawsze marzyli o cieple domowego ogniska, o zwykłym przebywaniu ze sobą w szczęściu i tworzeniu "rodziny idealnej". Niestety gdzieś w tym wszystkim zagubiła się miłość i pożądanie. Do życia małżonków wkradła się rutyna, znudzenie sobą, fałszywość i teatr. Ciągłe udawanie, że wszystko jest w porządku (choć Elena dawała małżonkowi różne znaki, próbowała ratować to co wydawało się nie do uratowania), symulowanie przed znajomymi, że szczęście jest nimi. . Rozstrzygnęłam, że to właśnie obawa przed pozostaniem samej sprawiła, że bała się zakończyć związek z Paolem.
Gdy na jej drodze stanął kochanek, życie bohaterki zmieniło się nie do poznania. Zaczęła chłonąć życie, nauczyła się być "tu i teraz" nie myśląc o tym, co może zdarzyć się w przyszłości. Była po prostu szczęśliwa. Dzięki temu doświadczeniu kobieta zrozumiała, że nie warto tkwić w czymś, co nie daje jakiejkolwiek satysfakcji życiowej tylko rujnuje i niszczy. Związek z kochankiem uświadomił jej to, jej małżeństwa nie da się uratować i musi walczyć o własne marzenia i szczęście.
Nie będę pisać o stylu i innych rzeczach które powinny znaleźć się w recenzji, ponieważ wydaje mi się, że to co napisałam wystarczająco pozwala ocenić, czy warto przeczytać tą historię.
Podsumowując, "Pierwsze światła poranka" nie nazwałabym erotykiem, tylko bogatym portretem psychologicznym z wątkiem erotycznym. Zwierzenia Eleny wciągnęłam jednym tchem i uzmysłowiłam sobie, że zdrada nie zawsze musi być wyrachowaniem i brakiem szacunku dla małżonka/chłopaka/partnera. Polecam ją każdej kobiecie, mającej ochotę na wciągnięcie opowieści o wspaniałej, silnej kobiecie która mimo iż wydaje się być za późno, zaczęła walczyć o swoją wewnętrzną idyllę.
OCENA : 7/10
Pozdrawiam,
Modliszka