niedziela, 18 sierpnia 2013

"Drżenie" - Maggie Stiefvater

Tytuł : Drżenie
Autor : Maggie Stiefvater
Wydawnictwo : Wilga
Ilość stron : 455


Po bardzo udanej przygodzie z "Królem Kruków" postanowiłam sięgnąć po sztandarową powieść Maggie Stiefvater "Drżenie", rozpoczynającą trylogię o bohaterach z Mercy Falls.

"Drżenie" - typowe paranormal romance (gatunek który bardzo lubię), jest książką dedykowaną młodzieży, ale nie tylko. Wydaje mi się, że osoba w każdym wieku będzie mogła się w niej odnaleźć, ponieważ pozbawiona jest przesłodzonych, drętwych dialogów które podczas czytania tylko wzmagają torsje.

Książka traktuje o przywiązaniu, szacunku i przyjaźni nastolatki i wilkołaka. Swoją przygodę z wilkołakami Grace rozpoczyna będąc dzieckiem - bawiąc się przed domem, została przez nie porwana. Przed śmiercią uchronił ją wilkołak Sam, jeden ze sfory. Od tamtej chwili dziewczyna codziennie wyczekuje go, obserwuje i zachwyca się jego pięknem.
Po latach, w wyniku kilku wstrząsających wydarzeń spotykają się z Samem-człowiekiem. Między Grece a Samem budzi się uczucie, które uśpione przez jego wilczą postać, było między nimi od dawna.

Akcja była prowadzona równomiernie. Często osiągała swój szczyt, ale też szybko opadała. Nie było momentów totalnie nudnych, dzięki czemu chciało się odłożyć "Drżenie" z powrotem na półkę.

Trochę o bohaterach. Na wstępie muszę wspomnieć, że Stiefvater mogła mocniej zaakcentować ich charaktery - mam jednak nadzieję, że w drugiej i trzeciej części będą one uzupełnione. Grece - skromna, odważna i bardzo rozsądna nastolatka, która od dzieciństwa pasjonuje się wilkami. Polubiłam ją, jednak było coś, co trochę mnie w niej zdenerwowało. Grece (mimo iż sama była związana emocjonalnie z jednym z wilków) bardzo łatwo przyszło zaakceptowanie faktu, że wilki zmieniają się w ludzi i na odwrót. W większości powieści tego typu, ludziom ciężko przychodzi przyjęcie prawdy o istnieniu zmiennokształtynych/wampirów itp. Jeśli mam być szczera, to zdecydowanie wolę właśnie takie rozwiązanie (bardziej realne bo... to w końcu nie fantasy!). Sam? Sympatyczny młodzieniec z wielkim sercem i potężną wrażliwością. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do jego kreacji.

Autorka podzieliła narrację między Samem a Grece - bardzo lubię taki zabieg, ponieważ powieść staje się bardziej kompleksowa. Tak jak w "Królu Kruków" można dostrzec fantastyczny, wręcz melodyjny język którym posługuje się autorka, dzięki czemu powieść czyta się szybko i bardzo przyjemnie. Nie ciężko również zauważyć dużo odniesień do samego tytułu np.: "(...) drżenie mięśni przy kilkunastostopniowych mrozach", " (...) była kompletnie przemoczona i drżała", "(...) drżenie gardła", (...) napięłam mięśnie, żeby powstrzymać drżenie". Rozumiem wszystko, ale w pewnym momencie zaczęło mnie to strasznie razić i wręcz denerwować. Jest tyle innych słów które mogła użyć autorka (np. trząść się, dygotać, drgać...), ale mam wrażenie, że słowo drżeć wprowadzane było na siłę.
Maggie Stiefvater w bardzo oryginalny sposób przedstawiła wilkołaki, które wcale nie przemieniają się pod wpływem emocji/podwyższonej adrenaliny we krwi czy pełni księżyca.
Jednak niewątpliwie największą zaletą tej książki było dla mnie to, że dostarczyła mi emocji i wzruszeń. Totalnie przy niej odpłynęłam. Sprawiła, że ciężko było mi się od niej oderwać i cały czas pragnęłam więcej. Historia Grece i Sam'a została przedstawiona w bardzo piękny, trochę bajkowy i mocno romantyczny sposób, dzięki czemu "Drżenie" nie okazało się kolejną sztampową powiastką dla zbuntowanych nastolatek.

Oprawa graficzna jak najbardziej na tak. Piękna okładka, czcionka niemęcząca wzroku i masywne wykonanie.

Podsumowując, polecam tą książkę każdemu kto ma ochotę choć na chwilę zanurzyć się w pełnej ciepła, miłości i nadziei historii, która wcale nie przypomina tanich i kiczowatych romansów paranormalnych. Właśnie zasiadam do drugiej części - "Niepokoju".

OCENA : 8/10

Pozdrawiam, 
Modliszka

7 komentarzy:

  1. Ja się przy Drżeniu okropnie wynudziłam i nie raz dostawałam mdłości z powodu... Sama. Według mnie Grace była bardziej męska od niego - sad but true. Po kolejne tomy nie sięgnę, a dobrze, że ten wypożyczyłam od kumpeli, bo bym sobie nie darowała, że wydałam na niego choć kilka złotych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo - ile ludzi, tyle opinii :) Każdy z nas zupełnie inaczej odbiera to, co czyta ;)

      To, że Grace "była bardziej męska od niego" to mogę się z tym zgodzić. Ale czy to jest coś złego? Nie, raczej nie :)

      Usuń
  2. Chwilę po przeczytaniu zrobiła na mnie spore wrażenie, jednak patrząc z perspektywy czasu - moja opinia ulega zmianie, niestety w negatywną stronę ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tę trylogię ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam już za sobą całą trylogię i mnie osobiście bardzo się ona podobała, no może poza 3 tomem, który trochę nużył, ale mimo wszytko i tak jestem nią zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czy znajdę czas na przeczytanie całej trylogii, bo mam obecnie sporo książek, ale w wolnej chwili przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już od jakiegoś czasu planuję sięgnąć po tę książkę, tylko utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że muszę się przekonać co ona tam w sobie ma ^^
    Zapraszam też do siebie- dopiero początki więc wszelkie uwagi mile widziane :)
    http://this-is-time-for-a-book.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń